Od razu dało się zauważyć, że wujcio William chyba nie lubi ryb. Więc moim świętym obowiązkiem, jako młodego powiernika męk piekielnych, było spędzenie jak największej ilości czasu z moim krewnym Jego miny wyrażały tak wiele negatywnych emocji, że przynajmniej połowy z nich nazwać nawet nie mogłem. Cudowneee...~!
- Patrz, patrz, patrz...! - zacząłem podskakiwać - Jaka wielkaaa!
- Tak, tak.. - starał się nie patrzeć - ..widzę ją, naturalnie. Trudno jej nie zauważyć.
- Chodź tu bliżej, wujku. - chwyciłem go za rękaw- Bo ja się sam boję.
- Jak się boisz to chodź, wychodzimy. - zaczął nerwowo patrzeć w stronę wyjścia, jakby bał się, że zaraz zakasa kieckę i ucieknie.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz