Relaksowałem się leżąc w moim fotelu, okryty zewsząd hartowanym kocykiem i popijałem gorącą czekoladę. Jakiś czas temu listonosz-psychopata dostarczył mi poranną gazetę i mogłem w spokoju rozkoszować się czytaniem miejskiej prasy. Teraz dopiero zobaczyłem kilka ofert sklepowych i dotarło do mnie, że oprócz przyjemnego spędzania czasu, to zazwyczaj ukochanej osobie daje się jednak jakiś upominek. Nie myślałem nad tym zbytnio od wczoraj, ale chyba mógłbym mu coś ofiarować. Spóźnione bo spóźnione, ale jednak miałby świadomość, że myślę o nim nie tylko wtedy, gdy wisi mi na ramieniu. No i może mi też coś kupi na urodziny - chyba robię się egoistyczny.
Absolutnie jednak nie miałem pomysłu na to, co mógłbym mu dać. No bo co się daje chłopakowi na święta? Mnie nikt nigdy nie obdarowywał, więc nie wiedziałem z czego sam bym się cieszył. Możliwe jednak, że znajdę coś przy okazji. Tylko musiałbym się ruszyć i przejść do miasta. Ooooo, jak mi się nic nie chciało.. no ale cóż, czasem trzeba coś zrobić, a nie tylko gnić w domu. Stanowczo za długo ganiałem za fochami Williama i opuściłem się w robocie. A rachunków nikt za mnie nie popłaci. Teoretycznie elektrownia zasilała jedynie Miasto, dla tych INNYCH mieszkańców nie było mowy o prądzie, ale przekonałem się, że jeśli dostatecznie dobrze się zapłaci, to już następnego dnia są gotowi doprowadzić rury i kable w najdalsze zakątki Levri. Teraz jednak wypadałoby uiścić zaległości, bo jeszcze mi je odetną i zamiast kakałka będzie dupa.
Wstałem więc i podszedłem do mojego portfela, by wyciągnąć pieniądze na ewentualne wydatki. Nic jednak nie było w środku... zaraz, William nie brał przypadkiem moich funduszy na wesołe miasteczko? Nie oddał ich? Cwel.. nie miałem pojęcia gdzie go szukać, a przecież rachunki powinienem popłacić jak najszybciej. No i prezent też nie powinien być aż tak bardzo spóźniony. Wyglądało na to, że trzeba będzie na życie zarobić. Włożyłem więc na siebie normalne ciuchy i ruszyłem w stronę Miasta. W sumie to codziennie przełaziliśmy ten dystans, trochę bez sensu. Powinniśmy się tam przeprowadzić na stałe.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz