Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

1 września 2016

Od Larena cd Joe'go

Krew tego mężczyzny była wyjątkowa, nie umiałem porównać jej z niczym innym. Wiedziałem że nie ważne ile razy jeszcze jej skosztuję, będzie dla mnie równie pociągająca. Z pewnością musiałem zadbać o to by jej nie stracić. Może powinienem sprawić mu tym trochę przyjemności ? Jeżeli będzie odczuwał tylko ból, może unikać karmienia mnie. Nie zastanawiając się chwili dłużej, wgryzłem się mocniej i wpuściłem trochę jadu do jego krwiobiegu. Z pewnością zrobiło mu się przyjemnie, chociaż nie do końca wiedziałem w jaki sposób. Niektórych to relaksowało, innych podniecało a Joe… sam nie wiedziałem.
        - Mógłbyś się pośpieszyć? – Mruknął, zaciskając palce na moim przedramieniu z ciężkim westchnieniem. Prychnąłem na to cicho w odpowiedzi, zły z braku wdzięczności z jego strony.
        -Marudzisz – Poskarżyłem się i odsunąłem od niego, chwilę się nad czymś zastanawiając – Jouś mój załatwiłby mi troszeczkę krwi transfuzyjnej? Bawisz się w pana policjanta, pewnie masz jakieś znajomości które by to umożliwiły…hmmm ? Tobą się raczej nie najem, a na inne ofiary się nie zgadzasz moja marudko, więc jak będzie ? –Przybliżyłem się jeszcze na chwilę do jego szyj i zlizałem z niej krople krwi która spływała jeszcze z ranki
       - Zobaczę co da się zrobić –Odsunął się ode mnie ostrożnie i podrapał po głowie, skinąłem głową i rzuciłem mu tylko
       - No to do zobaczenia Joe–Po czym odszedłem, nie czekając na to czy zamierza mnie zatrzymać czy nie. Resztę dnia mężczyzna miał ode mnie spokój, aż do wieczora, kiedy to wrócił do mieszkania, siedziałem tam na jego łóżku i czytałem jakąś książkę z nudów
      -Aleeeee wy długo pracujecieeeee –Jęknąłem widząc mężczyznę w pokoju –  Ale swoją drogą urocze mieszkanko, przytulne
     -Przepraszam cię bardzo, ale jak ty tutaj się znalazłeś? W ogóle co do cholery robisz w moim mieszkaniu? – Zdołał wydukać, na mój widok, najwidoczniej był zdziwiony a ja nie rozumiałem czemu.
     -No wszedłem, drzwiami, ukradłem twoje zapasowe klucze, a gdzie miałem niby czekać twoim zdaniem ?  -Spojrzałem na niego jak na skończonego idiotę i wstałem by odłożyć książkę  -A zmieniając temat, masz dla mnie krew?
     - Nie wiem, gdzie miałbyś czekać, ale moje mieszkanie jest ostatnim miejscem na ziemi, które przyszłoby mi w tej kwestii do głowy.  - Joe rzucił kluczykami od ducati na stolik w przedpokoju. - A co do tej twojej krwi to nie jest taka łatwa sprawa. Przecież nie pójdę do banku krwi i nie powiem niczym w warzywniaku "Poproszę 5 litrów A RH-". Daj mi trochę czasu... I wynoś się z mojego mieszkania. - Burknął niezadowolony.
     - I gdzie mam niby iść ? –Warknąłem mu w odpowiedzi, prychając pod nosem – Też mam potrzebę snu…może nie do końca ale lubię spać i nie lubię zimna, na dworze jest zimno, nawet psa byś nie wygonił w taką pogodę…
    -Wampir potrzebuje snu? A to nowość ... - Mruknął do siebie i przewrócił oczyma. - Pies jest milszym od ciebie stworzeniem. Nie gada, nie pije krwi i nie wymaga niemożliwego.
    -Tylko pierwotni wymagają snu, po za tym… mogę ci pokazać jaki potrafię być miły jeżeli chcesz –Posłałem mu przymilny uśmieszek –Potrafię na przykład relaksować, …zobaczysz jak będzie miło. Joe spojrzał tylko na mnie nieufnie i nie przystał na propozycje
    -Ty i relaks? Szybciej mnie o ból głowy przyprawisz. - Pokręcił niedowierzająco głową i ruszył do łazienki. - Idę pod prysznic, jak tu wrócę ma cię tu nie być. –Jak było się spodziewać, gdy mężczyzna wyszedł z łazienki, wampir wciąż siedział u niego w domu, oglądał coś w salonie na sofie w znudzeniu i najwidoczniej nic a nic nie robił sobie z słów policjanta
   -Ładnie pachniesz – Rzucił mu tylko niby bez zainteresowania, nawet na niego nie patrząc –Aż mam ochotę na przekąskę…  Jak było w pracy w ogóle? –Chętnie patrzyłem na półnagiego Joe’go i nawet nie przejąłem się gdy przełączył na inny program, gdzie mówili o jakiś tam ofiarach ,,nieznanego sprawcy ‘’ znalezione dziś, w jeziorze – W pracy było świetnie, bo przynajmniej nie miałem żadnej pijawy obok ciebie.
      - A co z tym że jesteś gejem mój kochany, upierdliwe samotne kobiety z recepcji nie zapominają~ -Zachichotał, nie przejmując się w ogóle treścią w telewizji
     -Niech sobie myślą co chcą, może będą mniej upierdliwe. - Joe wstał z sofy, poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z zimnym piwem w ręku i liściem sałaty, który wylądował w terrarium żółwia. -Siema Fred! Jak się masz stary? – Z początku miałem skomentować jego mówienie do żółwia ale koniec końców tylko odebrałem mu puszkę piwa i otwierając ją, z pogardą powąchałem zawartość
     -Nie pij tego, twoja krew nie będzie już taka dobra po alkoholu, po za tym czemu tak często to pijecie? Ohydny i bezwartościowy napój –Wylał zawartość do zlewu, jednakże mężczyzna niezbyt się nim przejmując, wyciągnął kolejne piwo. Ile on tego ma?
     - Wiesz czemu to pije? - Wskazał na puszkę. - Bo odstrasza komary i innych krwiopijców. - Zaśmiał się cicho i usiadł z powrotem na sofie, mrużąc oczy próbowałem mu ją zabrać, ale gdy skończyło się to niepowodzeniem, tylko prychnąłem zniesmaczony. Chwilę stałem w bez ruchu, po czym jakby nigdy nic objąłem Joe’ego  za szyję
     - Właściwie…jesteś taki swobodny, nie boisz się mnie ? – Zapytałem zaciekawiony, ledwo powstrzymując się od ponownego wgryzienia w jego szyję.
     -Byłbym głupi, gdybym się ciebie wcale nie bał... Wiem, że niewiele ci potrzeba, żeby mnie zabić. – Mężczyzna widocznie spoważniał. - Ale staram się w tym całym szaleństwie zachować chociaż trochę normalności. Poza tym igranie ze śmiercią to dla mnie chleb powszedni. - Uśmiechnął się zawadiacko, ostrożnie pozbywając się moich rąk.
    -Nie chcę cię skrzywdzić, mógłbyś być moim przyjacielem.– Stwierdziłem po chwili, obejmując go na nowo, tym razem mocniej – Mógłbyś być moim przyjacielem –  Wypowiadając te słowa, pogłaskałem go po głowie z lekkim uśmiechem. Lubiłem jego włosy.
    -Chyba posiadasz dziwną definicję słowa przyjaciel. - Joe znowu się wyrwał z moich objęć i poszedł wyrzucić pustą puszkę po piwie. - Przyjaciele tej samej płci się obmacują, tak jak to ty robisz mi.
    -Jakie znaczenie ma w przyjaźni płeć? – Zapytałem marszcząc brwi – i…nie obmacuje cię –Dodałem po chwili zirytowany jego oskarżeniem. Ten tylko westchnął ciężko i udał się do swojej sypialni, po czym trzasnął drzwiami. Bez namysłu, ruszyłem za nim.
    -Joeeee – Mruknąłem skarżącym się tonem i położyłem obok niego.
    -Czego? –Burknął prawie przez sen Joe – Spać też mi nie dasz?
   - Daaam, ale nie bądź już zły i nie trzaskaj drzwiami – Bawiłem się jego mokrymi włosami  -Zmęczony Joeeee, idź spać, dobranoc. Mężczyzna westchnął i przekręcając się do mnie plecami, rzucił tylko,,branoc’’. Przez chwilę go pilnowałem, ale mi się znudziło, więc ułożyłem się wygodnie i poszedłem spać , dla mnie nasze wspólne mieszkanie zapowiadało się ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz