Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

29 września 2016

Od Jeremiasza c.d. Gabrielle

Gdy mój urok osobisty zawiódł, zostałem zmuszony wytoczyć najcięższe działa. Choć sam siebie znałem z prawdomówności, to jednak są pewne sytuacje, gdy trzeba skłamać... dla dobra ogółu!
Mieszkanko Gabrielle było naprawdę miniaturowe. Chociaż mój dom nie był jakąś willą, to mimo wszystko przywykłem do trochę przestronniejszych miejsc... no ale nie wybrzydzałem.
Rozebrałem płaszcz i obadałem teren. W jednym rogu znajdowała się całkiem ładna szafa, jednak była zbyt mała bym mógł się w niej zmieścić. Wygląda więc na to, że będę musiał zrobić sobie domek z dwóch krzeseł i koca, by nie było mnie widać..
Usiadłem na moim płaszczu jak na poduszce i zacząłem rozmyślać nad swoją obecna sytuacją. Mój sklep nie będzie przez jakiś czas otwarty, więc trzeba oszczędzać pieniądze. Poza tym prędzej czy później wyda się, że mój dom nie spłonął w żadnym pożarze.. ale wystarczy po prostu trzymać Gabrielle z dala od kamienicy i tyle. Co może być trudnego w..
Nagle usłyszałem trzaśniecie drzwiami. Domyśliłem się, że to moja droga gospodyni. Wstałem więc i pragnąłem powitać z radością i uwielbieniem, jednak jej słowa zmroziły mnie od stóp do głów.
- Jeremiaszku, możesz mi wytłumaczyć,  jak to się stało, że twój rzekomo spalony sklep i mieszkanie nie nosi żadnego śladu płomieni? - nadal była przemieniona, więc jej wściekły wzrok był tym bardziej przerażający..
- Mogę. - uśmiechnąłem się głupio i zapadła cisza.
- Więc..?
- Mogę, ale bardzo nie chce... - moja sytuacja była beznadziejna. Zraziłem do siebie jedyną osobę, która mogła mnie uratować. Poza tym moja ostatnia kwestia chyba ją tylko rozjuszyła - Gabrielle, to wcale nie jest tak bardzo kłamstwo, jak ty myślisz, że jest..! - zanim zrozumiała ten niegramatyczny lament dopadłem do jej stóp - Widzisz, jedynie zmieniłem czas występowania tego zjawiska!
- Co ty robisz.. - spojrzała na mnie obejmującego jej kolana - ..spokojnie, nie musisz mi tu płakać.. Dlaczego niby twoje mieszkanie miałoby płonąć w przyszłości?
- Ponieważ taki niedobry pan chce mnie zamordować.. - przypomniał mi się jego wzrok - ..już jestem martwy, Gabrielle! Więc... więc... chciałem spędzić te moje ostatnie dni z tobą~! - spojrzałem na nią jak małe kociątko, ale nie wzruszyło jej to.
- Czyli dlatego mówiłeś, że możesz mieszkać w szafie.. Ale dlaczego ktoś chce cię zabić? - westchnęła - Co znowu zrobiłeś?
- Tym razem zarzekam się, że to nie moja wina! - uderzyłem się w pierś - Serio! Sprzedałem parę lat temu takiemu gościowi maść.. był dotknięty jakimś syfem na twarzy.. - spojrzała na mnie pytająco - ...jakaś klątwa - wytłumaczyłem - ..więc dałem mu maść, która cofa działania czarów, no ale mu się skończyła i przyszedł do mnie.. i.. i..
- I..? Czemu nie chcesz mu jej sprzedać? - Gabrielle spojrzała na mnie jak matka na niesfornego kociaka, który właśnie zrobił sobie dość poważne "ała". Podparła się pod boki i westchnęła - Nie masz jej czy co..?
- Jej jedyny dystrybutor zmarł niedługo po moim pierwszym zakupie.. nie znam żadnego z jego współpracowników, ani skąd maść się wzięła. A ten wcześniej wspomniany pan to chyba jakaś porządna szycha, bo stwierdził, że mnie zabije jeśli nie dostarczę mu maści..
- Jeny, Jeremiasz, zdajesz sobie sprawę jak bardzo to co mówisz jest nieprawdopodobne? Komu zdarzają się takie rzeczy.. chyba tylko ty potrafisz przyciągać do siebie tak bardzo osobliwe przypadki - uśmiechnąłem się niewinnie, jakbym nie rozumiał co do mnie mówiła.

>Gabrielle?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz