Obudziłem się w nocy, zrobił się jakiś straszliwy hałas. Dwie pielęgniarki wiozły bezwładne ciało Willa i przełożyło go na jego łóżko, ponownie przytwierdzając go do kroplówki. Poza tym położyły mu nocnik obok łóżka.
- Coś się stało...? - spytałem sennie.
- Ten chłopiec zemdlał przy wyjściu z łazienki - rzekła jedna z pielęgniarek - Ale to wygląda na zwykłe przemęczenie, więc spokojnie.. - jakoś mnie nie uspokoiły jej słowa.- Proszę iść spać.
- Yhym...- spojrzałem jeszcze raz na tego bezbronnego Willa i zamknąłem oczy.
Rano, gdy się obudziłem, William nadal słodko spał. Zastanawiałem się, czy mamy udać się na jakąś stołówkę czy coś, czy dadzą nam śniadanie tutaj, ale zdecydowałem, że zostanę w pokoju. Ten nerwowy facet z wczoraj właśnie rozwiązywał krzyżówki, gdy podszedłem i usiadłem obok niego.
- Co pan robi?! - spytał nagle sfrustrowany, jakby nigdy żaden człowiek obok niego nie usiadł.
- Przyglądam się. - spojrzałem na niego obojętnie - Bo mi się nudzi.
- Trzymaj się swojej strefy.. -zaczął celować we mnie ołówkiem, jak w jakieś robactwo - ..to łóżko nie jest dla ciebie.
- Możliwe.. - westchnąłem - ..ale co pan taki spięty?
- Chronię swój tyłek! - krzyknął cały czerwony.
- Sądzi pan, że zaatakuję pana i wezmę od tyłu..? - spojrzałem na niego dziwnie - A ja miałem pana za rozsądnego współlokatora.. - westchnąłem - Pomyliłem się?
- Ależ skąd! - nerwowy mężczyzna trochę przystopował z wykrzyknikami, ale nadal wydawał się być gotów mnie zadźgać - Ale a kysz!
- Eh... kiedyś źle pan na tym wyjdzie.. - westchnąłem, wstałem i podszedłem do łóżka Williama - ..nie wszystkich opłaca się traktować z wyższością.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz