Spałem dobrze. Nie, żeby to był sen idealny i perfekcyjny do granic możliwości, ale obudziłem się całkiem zadowolony z mojego odpoczywania. Przeciągnąłem się, wstałem i pośpieszyłem do łazienki, bo czułem, że naprawdę muszę skorzystać. Jednak drzwi okazały się zamknięte.
- Zajęte..! - odpowiedział mi śpiewny, kobiecy głos.
O cholera.. czyżbym gościł kobietę w domu? Co prawda głosik wyjątkowo piskliwy.. chyba nie prowadzałem się po pijanemu z dzieckiem?
- Zaraz wyjdę, braciszku..~! Tylko myję ząbki.. - braciszku..? A, no tak! Przecież moja siostrzyczka, Viellene, przyjechała na wakacje. Ah, kompletnie o tym zapomniałem.
- Nie śpiesz się. - zawołałem - Zaraz zrobię ci śniadanko~!
- Oh, byłoby miło! - usłyszałem i od razu doznałem dziwnego przebłysku motywacji. Gdybym ja taką wenę miał, jak chodzi o zagadanie do lasek..
No w każdym razie zabrałem się do robienia śniadania. Moje menu nie składało się ze zbyt skomplikowanych dań: zazwyczaj kanapki albo zapiekanka. Dziś jednak postanowiłem popisać się przed siostrzyczką.
Gdy weszła do kuchni, jajecznica była już na stole. Faktycznie się nie śpieszyła, ale była śliczna i słodka jak zawsze. Wesoło cupnęła na swoim miejscu i pewnie nabrała jajka do ust, a w tym czasie ja przypomniałem sobie, że muszę pilnie do łazienki. Nie widziałem więc jej, zachwyconej idealnym smakiem mojej potrawy, miny, ale po sekundzie powitało mnie kopanie w drzwi.
- Otwieraj, kretynie! - krzyknęła z pełnymi ustami - Albo wypluję to na dywan! - nagle dostała ataku kaszlu, chyba dławiąc się tym, co ma w ustach. Niestety nie mogłem jej pomóc, byłem zajęty realizowaniem harmonogramu łazienkowego. Sprawa, którą załatwiałem, wydawała się zbyt poważna, by z należytym heroizmem rzucić się siostrze na ratunek. - Otwieraj mówię! - rzekła już nie tak głośno, gdy tylko odzyskała mowę. Wyglądało na to, że jednak była zmuszona przełknąć to co ma w ustach.
- Wróć za pół godziny. - rzekłem po krótkim zastanowieniu - A najlepiej dwie godziny po tym jak wyjdę... - usłyszałem bolejące westchniecie, a potem nastała cisza.
Gdy wróciłem do kuchni, Viellene właśnie konsumowała stos kanapek. Jajecznica została odsunięta na sam koniec stołu i nie tknięta.
- Nie smakowało ci..? - spytałem smutny - A ja się tak starałem..
<Viellene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz