Byłem sparaliżowany strachem, nie spodziewałem się że nas znajdzie, ale w sumie to duchy chyba czują obecność ludzi...
- Tato zostaw...- jęknąłem gdy ciągnął mnie po ziemi.- Nie jestem już dzieckiem, zostaw!
- Ty zawsze będziesz moim dzieckiem William.- mruknął spoglądając na mnie.- Dobrze że w końcu tu wróciłeś. Muszę z tobą pogadać.
Próbował wywlec mnie na korytarz ale zlapałem się framugi drzwi i trzymałem mocno.
- William gdzie jesteś?!- Phantom wyskoczył z szafy i zaczął mnie szukać wzrokiem.
- Tu!- jęknąłem i palce ześlizgnęły mi się z metalu i tata znów mnie ciągnął. Słyszałem jak mój chłopak biegnie za mną.
Jednak ku mojemu zdziwieniu duch zatrzymał się na środku korytarza i pi prostu mnie puścił. Nie wiedziałem o co chodzi. Odwrócił się do mnie i spojrzał w oczy.
- Nie doceniałem tego co miałem. A miałem słodkiego i cudownego syna.- westchnął smutno i opadł na kolana.- Zrobiłem ci krzywdę William. Zrujnowałem ci życie.- opuścił głowę a po moich plecach przeszedł dreszcz i zbladłem jeszcze bardziej. Nie mogłem uwierzyć.- Przepraszam cię synku, za wszystko przepraszam.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz