Poszedłem spać, byłem dzisiejszym dniem dość zmęczony. Następnego dnia czułem jak Panienka mnie próbuje obudzić.
-Witam Kurumi, jak się spało?- wstałem i uśmiechnąłem się do niej. Ona była już ubrana i umyta, usiadła koło mnie i spojrzała poważnie.
-Domyślam się że byłeś u niego wczoraj w nocy... Czego od ciebie ten typ chce?-zapytała. Ja wstałem i szybko poszedłem do łazienki. Odświeżony i gotowy do rozmowy z nią.
-Czy słyszała Panienka kiedyś o Żołnierzach?- usiedliśmy razem w salonie.
-Oczywiście że tak, wiedziałam że ten Izaak ma coś z demona.- prychnęła.
-A więc proponował mi bym został jego ofiarą, jednak nie chce nic robić bez zgody Panienki Kurumi.- przedstawiłem jej całą sytuację jasno. Ona przybrała poważny wyraz twarzy a jej oczy stały się czarne i takie chłodne. Wstała i ruszyła do tego mężczyzny. Gdy on otworzył drzwi, Kurumi wskazała na niego palcem.
-Nie pozwalam by Koro stał się twoją ofiarą... Jesteś dla nas zagrożeniem, Koro wiesz co musisz zrobić.- powiedziała chłodno.
-Oczywiście że wiem, bo ja zginę u twego boku.- niestety wiedziałem jak to się skończy. W moich dłoniach pojawiły się sztylety a w okół mnie powstała mroczna aura.
-Czy to konieczne?- zapytał się chłopak. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego jednak nie chciałem go zabijać. Schowałem swoją broń i spojrzałem na dziewczynę.
-Proszę mi wybaczyć, jednak ja uważam to za dobry pomysł. W razie potrzeby, pomoże mi ciebie ochronić.- podałem dłoń mężczyźnie.
-Zgadzam się, zostanę twoją Ofiarą.- powiedziałem.
-Rozumiem, jeśli tego chcesz to ja też Koro.- Panienka wzięła mnie za drugą rękę.
<Izaak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz