- Idź stąd William.- mruknął gardłowo.
Powiem szczerze że mnie to przeraziło, do tego ten tekst że martwi się o moje życie. Mnie jest ciężko zabić, nie trzeba się martwić.
- Ale chcę ci pomóc Phantom..
- Pomożesz mi jak mnie zostawisz teraz samego.
Westchnąłem i podniosłem się.
- Dobrze, skoro tego sobie życzysz...- spojrzałem mu jeszcze raz w oczy i odwróciłem się. Muszę wziąć prysznic u się przebrać, inaczej nie wyjdę z domu.
Ruszyłem więc do łazienki zanyśliny czy dobrze robię że się go słucham.
Po prysznicu i ubraniu się w czyste pachnące ciuchy zajrzałem do salonu. Phantom leżał tam na kanapie zagrzebany w kocu i gapił się w sufit. Żal mi się go zrobiło, strasznie chciałem mu pomóc ale on mi nie dawał. Bałem się że mi już nie ufa...
- Idę do lekarza Phan, potem na cmentarz i jakieś zakupy. Chcesz coś może? Albo mam coś załatwić?- oparłem się o framugę i spojrzałem na niego.- A może masz ochotę iść ze mną?
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz