Viellene padła na podłogę jak długa, rozpłaszczając swój mały nosek na panelach. Teraz nie wyglądała już tak słodko jak poprzednio. Może to przez to, że przed chwilą przyznała się do podłego przekrętu i okazało się, że nie jest moją drogą siostrzyczką. Postąpiła niegodnie, jednakowoż zostawienie jej na podłodze nie wchodziło w grę, więc uniosłem jej małe ciałko i położyłem na kanapie. Ciekawe co jej się stało: może jej ciśnienie skoczyło i zemdlała? Podobno jak się ma nadciśnienie, to można dostać przepukliny oka... hm..
Powstrzymałem się jednak od oględzin zielonych gałek i nałożyłem jej chłodny kompres na czoło. Tak na wszelki wypadek. Nie wyglądała co prawda na chorą, zwłaszcza, że tak o nią dbałem iż powodów do choroby nie miała, ale zapobiegliwość to dobra cecha. Potem wziąłem sobie gazetę i usiadłem w fotelu w salonie, aby się nie nudzić a przy okazji mieć oko na małego darmozjada. Była smokiem? Jeśli tak, to nadzwyczaj nadpobudliwym. Ale nic dziwnego - wglądała jeszcze dość młodo, zapewne nie miała jeszcze tak dużo doświadczenia życiowego. Albo coś jej się stało..
Poruszyła się kilka godzin później. Pierwszym co zrobiła, było ręczne zbadanie i zmacanie miejsca, w którym została umieszczona, potem zdjęła sobie kompres, a następnie otworzyła oczy i uważnie zlustrowała otoczenie, zatrzymując się na mojej osobie.
- Ty. - zmarszczyła się cała, jakby była starą ogrodniczką, która nagle ujrzała kreta, który to przez okrągły rok wpierniczał jej warzywa.
- Ja. - uśmiechnąłem się zadowolony. Zauważyłem po jej poprzednim wywodzie, że nie darzy mnie zbytnią sympatią.Więc czemuż tego nie wykorzystać? - Jak się drzemało? - spojrzała na dziwnie agresywnie, ale po sekundzie odetchnęła i otarła krople wody z czoła, które pozostawił kompres.
- A dobrze. - fuknęła - Bardzo dobrze. Wyjątkowo bardzo dobrze. Uroczo, wyjątkowo bardzo dobrze.
- To dobrze. - znowu się uśmiechnąłem i zapadła niepokojąca cisza. - Jesteś głodna? Zrobić ci jajecznicy?
- Wsadź sobie tą twoją jajecznicę gdzieś bardzo głęboko! - znowu wybuchła, poderwała się i pokuśtykała w stronę łazienki, co chwilę obijając się o ściany. Najwidoczniej nie obudziła się do końca - I zamilcz!
- Jesteś u mnie w mieszkaniu..! - przypomniałem - I to ja powinienem był to powiedzieć.. - odpowiedziało mi trzaśnięcie drzwiami.
<Viellene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz