Jakoś tak wolno przesfajałem informacje. Co się właśnie stało...?
- Możemy wejść do środka?- zapytałem ich. My tworzymy właśnie jakieś kółko różańcowe ze tak stoimy i trzymamy się za ręce?
- Tak w ogóle to po co przyszliście?- ziewnąłem i podrapałem się po brzuchu.
- On jest jakiś tępy!- krzyknęła ta mała.
- Nie jestem. Po prostu jest rano i nir ogarniam.
Koro westchnął i pomasował sobie skroń. Pomachał kilka razy głową i spojrzał mi w oczy.
- Zgodziłem się na zostanie twoją Ofiarą.- mruknął.
- No to zajebiście!- uśmiechnąłem się szeroko.
- Nie używaj takich słów przy Panience!- syknął.- Ale tak, myślę że to fajnie.
- To jak się zgodziłeś to możemy się połączyć!- wziąłem go za rękę i przeciąłem mu skórę, potem przeciąłem sobie i podaliśmy sobie ręce.
- To tyle?
- Nie.- mruknąłem.- Ja Izaak Nakano obiecuję ci chronić cię i trwać przy tobie do samego końca. Zgadzasz się? W zamian dajesz mi całego siebie bym mógł używać swych mocy i walczyć.
- Zgadzam się.
- A więc ja jestem twym Żołnierzem, a ty moją Ofiarą.
Ścisnąłem jego rękę i uśmiechnąłem się szeroko. Od razu lepiej! Poczułem jak odradza się we mnie moc, nad moją dłonią pokazał się czarny dym.
- Boli...- syknął Koro.
- Przykro mi ale muszę przypalić rany.
Gdy skończyłem i puściłem chłopaka on od razu złapał się za nadgarstek.
- W końcu...- uśmiechnąłem się szeroko.- W końcu moja moc wróciła!
Czajnik w kuchni zaczął gwizdać, woda się gotowała.
- Ktoś chce herbaty?
[Koro?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz