Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

5 stycznia 2015

Od Williama c.d Phantom'a

Spojrzałem jeszcze raz na zdjęcie typka którego miałem się pozbyć i na człowieka który stał przed wejściem do klubu nocnego. Był jego właścicielem i omawiał coś ważnego w jego sprawie przez telefon. Ja stałem na dachu równoległego budynku z nożem w ręku. Nie chciało mi się zbytni złazić zaciągać go gdzieś i wypijać z niego krew, do tego urodziwy nie był... Na razie wystarczy mi kobitka którą miałem zabić przed tym zleceniem, tutaj się już nie pokuszę o większą interwencje.
- Za proste to wszystko...- westchnąłem z grymaśną minką i rzuciłem nożem.
Mimo że dzieliła nas spora odległoś to idealnie trafiłem ostrzem w środek czoła. Facet od razu padł na ziemię martwy, a na chodniku pojawiła się krew. Szkoda że się zmarnuje...
Odwróciłem sie i powolnym krokiem ruszyłem na przeciwległą krawędź dachu i od tak po prostu z niego zeskoczyłem. Już od dawna specjalizowałem się w parkourze a z wampirzymi mocami było to o wiele łatwiejsze. No i oczywiście niskie budynki jakoś nie stanowiły dla mnie większego wyzwania.
Wylądowałem miękko na ziemi i spokojnie, jakgdyby nigdy nic ruszyłem sobie alejką by wyjść na głowny plac. Zostało mi jeszcze jedno zlecenie i z tego co się zorientowałem to było trochę trudniejsze bo musiałem zlikwidować cały gang. Na takie sprawy najlepsze są koktajle Mołotowa wrzucane do ich siedzib podczas zebrania. Było wtedy ładne bum i po zabawie, ale teraz muszę trochę za nimi połazić. Mogę mieć szczęście i będą w grupie, ale mogę mieć pecha i znajdę tylko część. Plus był taki, że tych skurwisynków było mało bo tylko sześciu, ciekaw jestem jak zaleźli Mamie za skórę, ale nie ważne. Pora brać się do roboty.
- Mam nadzieję że Phan mnie nie zabiję jak wrócę w nocy...- westchnąłem i wyjąłem komórkę z kieszeni. Było już popołudnie i zanim się obejrze będzie zmierzchać.
Wykręciłem numer swojego chłopaka i czekałem aż odbierze, sygnał trwał dość długo i myślałem że nie usłyszę jego głosu ale stało się odwrotnie.
- Halo?
- Phan słuchaj...- i wtedy coś przerwało, spojrzałem na swoją komórkę i skrzywiłem się. Rozładowała się.- Cholera..- syknąłem i schowałem ją do kurtki.
No nic, trudno, zrobię co mam zrobić, idę po kasę i do domu. Przyspieszyłem kroku by wykonać zadanie w miarę szybkim tempie.

[Phantom?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz