- No dawaj...- szepnąłem.- Jak zacząłeś to dokończ.- mruknąłem z grobową miną.
Czułem ostrze w swoich plecach ale był zaledwie wbity czubek, to niegroźna rana. Phantom się zawahał i robił to nadal. Patrzył się na mnie z zdeterminowaną miną i wydawał się walczyć ze sobą.
- I co?- warknąłem.- To wszystko było kłamstwem? Udawałeś by mnie zabić?- zacisnąłem dłonie na jego kurtce.- Dawaj, wbij do końca!- krzyknąłem mając łzy w oczach.
Skierował wzrok na mnie po czym zagryzł wargę. Nie może tego zrobić, coś go powstrzymuje.
- Tchórz.- warknąłem. Złapałem go za kołnierz i przewaliłem go na bok. Sądziłem że mnie kocha, że szanuje i chce być ze mną już na zawsze. Ale wszystko okazało się zwykłym gównem.
Nóż upadł na ziemię tak samo jak mój chłopak. Kopnąłem go w brzuch, od tak żeby się wyładować.
- Ufałem ci! A ty mnie chcesz zabić?! Dziękuję bardzo kurwa!- krzyknąłem po czym opamiętałem się i złapałem go za kurtkę. Podniosłem go i potem nóż który włożyłem mu do dłoni.
- No dawaj.- warknąłem dając mu liścia w twarz. Bądź co bądź nie chcę mu zrobić dużej krzywdy.- Bij, jeśli potrafisz.
Czyli to koniec? Od tak, nasz związek się skończył? Nie... Nie mogę w to uwierzyć...
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz