- Uff... - westchnąłem, ale nie potrafiłem spojrzeć na niego bezpośrednio. Jakoś tak.. czułem, że spojrzenie mu teraz w oczy byłoby niemądre. W końcu właśnie próbowałem go zabić. Najgorszy był jednak fakt, że nie powodowało to u mnie żadnych wyrzutów. Jedynie konwulsyjne drgania resztek moralności mnie łaskotały. Czemu? Przecież między nami nic się nie zmieniło.. - ..przed chwilą wmawiałeś mi, że masz siedem.
- Cooo? - spojrzał na mnie dziwnie i zaczął rozmasowywać głowę - Nie mów, że znowu miałem amnezję.
- Myślę, że na coś chorujesz. - spojrzałem na niego poważnie - Bo widzisz, normalni ludzie nie cofają się w rozwoju po byle uderzeniu. A może.. - udałem że się zastanawiam - ..to powikłania po tabletkach, które dawał ci ojciec..? - może coś wreszcie z niego wyciągnę. O co chodzi z tym psychiatrykiem?
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz