Dzisiaj od razu po śniadaniu zacząłem sprzątać dom. Miałem taki burdel, że co chwila się o coś potykałem. Zresztą nie tylko ja. Kiedy układałem moją kolekcję pędzli usłyszałem głośny huk w sypialni. Szybko pobiegłem to sprawdzić, zobaczyłem leżącego Fluffy'ego. Próbował wstać, ale bezskutecznie. Postanowiłem zabrać go do weterynarza. Wziąłem go na ręce i poszedłem w stronę najbliższego gabinetu weterynaryjnego. Po kwadransie byłem już na miejscu. Po krótkim badaniu mężczyzna powiedział, że to tylko nie groźne złamanie łapy. Niestety, pies nie stanie na tą łapę przez dwa tygodnie, ale może chodzić. Wracając do domu napotkałem drzewo, które zainspirowało mnie do namalowania obrazu. Kiedy już go sobie wyobrażałem, nagle wpadła na mnie jakaś jasnowłosa dziewczyna.
- Przepraszam. - powiedziałem i sięgnąłem po jej telefon, zerkając na ekran. - Lubisz takie rzeczy?
- Nie, po prostu nudziło mi się, ale lubię horrory. Może więc dlatego. - odpowiedziała, lekko zawstydzona.
Oddałem komórkę i dokładnie przyjrzałem się dziewczynie.
- Alexander Young. Możesz mówić Alex. - przedstawiłem się i uśmiechnąłem.
- Jenna Johanson. Możesz mówić Jenna. - odwzajemniła uśmiech.
Jenna spojrzała na Fluffy'ego i zrobiła krok do tyłu.
- Twój? - spytała.
- Poznaj Fluffy'ego. - odparłem.
Pies podszedł do dziewczyny i zaczął się łasic. Zaśmialiśmy się. Jenna pogłaskał owczarka, a ten przyjaźnie szczeknął.
- Lubi towarzystwo. - wreszcie powiedziałem coś normalnego przy innych.
- Ma mięciutkie futerko. - Jenny chyba po raz pierwszy szczerzę się uśmiechnęła.
- Może wpadniesz do mnie? - spytałem nieśmiało.
<Jenny? Po 1: Przepraszam, że opo jest dopiero teraz. Po 2: Wyszedł mi z tego scenariusz jednej ze scen jakiejś komedii romantycznej XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz