- Co proszę?! Ja jestem okrutna?! Poza tym to była tylko głupia babeczka! I jeszcze jedno! Tylko ja i WYŁĄCZNIE ja mogę być skarbem! - To mnie idiota wkurzył.
Głośno tupnęłam nogą i rzuciłam w niego pierwszą rzeczą, która się nawinęła, czyli (niestety) poduszką.
- Moja ukochana... Los nas rozdzielił, ale wiedz, że... nadal cię kocham! - No, to już chyba przesada. Skierowałam na niego zażenowane spojrzenie. Padł na kolana i zaczął użalać się nad swoim nędznym (tu się z nim mogłam zgodzić...) żywotem.
W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy on zachowuje się tak naturalnie, czy to może wpływ alkoholu.
- No, już dobrze, dobrze. Przecież nie jesteś chyba jakiś głodujący, prawda? - popatrzyłam na niego.
Najwyraźniej zamierzał coś powiedzieć, bo na chwilę przestał chlipać pod nosem.
- A właśnie, że jestem! - popatrzył na mnie z wyrzutem.
- Myślę, że jesteś już trochę śpiący. - powiedziałam to tonem osoby, która pouczała swoje dziecko.
- Wca... - próbował zaprzeczyć.
- Zaśpiewam ci kołysankę, dobrze braciszku? - szepnęłam najsłodziej jak potrafiłam i nie czekając na jego odpowiedź zaczęłam śpiewać pewną starą, smoczą pieśń. Wprawne ucho, które znało się na rzeczy, zapewne usłyszałoby, że melodia coś za sobą kryje - magię, która zmusza do posłuszeństwa.
Mój głos, początkowo cichy zaczął nabierać siły. Kiedy stwierdziłam, że już wystarczy, przerwałam.
Miłośnik babeczek popatrzył na mnie, wyraźnie zawiedziony.
- A teraz dobranoc. - powiedziałam zdecydowanie.
Mój nowy "braciszek" skierował się bez sprzeciwu sypialni. Cudownie! Czar działa. Poszłam za nim.
- A właśnie! Jak się nazywasz?
- Jeremiasz... - rzucił.
- Więc, braciszku Jeremiaszku, zapomnisz, że cię o to pytałam, zrozumiano?
Zadowolona z siebie chciałam wracać do pokoju, ale nagle sobie coś przypomniałam. Poszłam więc do pokoju mojej drogiej ofiary.
- Aha, i ostatnie! - wzięłam głęboki oddech - popatrz mi w oczy.
Kiedy to zrobił położyłam dłonie na jego skroniach i w myślach przypominałam sobie nauki mojego ojca. Skupić się. Uspokoić oddech. Otworzyć swój umysł. Delikatnie "wejść" do obcego umysłu.
A teraz wspomnienia, które wcześniej wymyśliłam. Powinny dodatkowo rozrastać się w miarę z upływem czasu...
Zabrałam dłonie. Poszłam do swojego nowego pokoju. Pościeliłam łóżko i zadowolona z siebie zasnęłam.
< Jeremiasz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz