- Co?- zdziwiłem się.- Jakie tabletki? Jaki ojciec?! Phan ja nic nie pamiętam...
- Przyprowadziłeś mnie tu.- westchnął.- Bałeś się ojca, mówił że cię bił i że dawał jakieś leki.
- Leki?- przekrzywiłem głowę po czym rojejrzałem się po korytarzu. Może to dlatego to miejsce mi się skądś kojarzy? Może to tu taj spędziłem dzieciństwo.- A jak ja serio jestem chory albo coś.. Może powinienem się zbadać?- spojrzałem mu w oczy ale szybko odwrócił wzrok jakby miał coś na sumieniu.
- Może najpierw spróbuj sobie coś przypomnieć?- podniósł się i otrzepał tyłek. Następnie wyczaił pstryczek i włączył lampy, które o dziwo zadziałały... niestety przez to było tu naprawdę strasznie, jak z jakiegoś horroru.
- No dobra.- westchnąłem i podniosłem się. Głowa znów zabolała ale nie przejąłem się tym.
Powolnym krokiem ruszyliśmy przez korytarz. Szliśmy w milczeniu i dokładnie czułem że kiedyś na pewno tu byłem. Wszystko wydawało się takie znajome...
Na parterze nie było sal z łóżkami, tylko raczej sale zabiegowe i izolatki. Weszliśmy więc na górę i już przy trzecich drzwiach Phantom złapał mnie za łokieć i zmusił bym stanął.
Skierowałem wzrok na to na co on patrzył, była to tabliczka z numerem sali i dwoma nazwiskami. "Roki Twin" i "William Black"
- To chyba moja sala...- szepnąłem i uświadomiłem sobie że zaraz poznam swoją przeszłość, w końcu po tylu latach.
Pchnąłem drzwi i wspomnienia jakby same we mnue uderzyły. Przypomniał mi się Roki, mama która nie mogła się ze mną spotykać, tata, ból, leki i bunt pacjentów.
Podeszedłem do swojego łóżka i usiadłem na nim. Było starannie posłane i miałem wrażenie że jeszcze niedawno tutaj spałem. Odkryłem lekko kołdrę i wyjąłem spod niej pluszowego, starego i brzydkiego misia. Był cały brązowy, nie miał jednego guzikowego oka i fotro mu wypadało ale to była moja jedyna zabawka. Moja jedyna własność.
- Will?- Phantom usiadł obok mnie i położył rękę na ramieniu.- Pamiętasz coś?
- Tata mnie bił... Znęcał się jak chorowałem po lekach które mi dawał....- szepnąłem.- Testował je na mnie mimo że byłem zdrowy, wykorzystał mnie jako królika doświadczalnego.. Te leki mnie strasznie wyniszczyły i widać skutki do dziś...- szepnąłem i zacząłem grzebać w szafce która stała przy łóżku, były na niej wyryte kreski. Wiedziałem że za szafką też jest ich pełno. To ja je robiłem widelcem, zaznaczając dni mojego pobytu tutaj.
Wyciągnąłem z szuflady stary gruby notes który robił za mój pamiętnik i otworzyłem na pierwszej stronie.
Było tam przyklejone czarnobiałe zdjecie na którym była wysoka, delikatna i zgrabna czarnowłosa kobieta. To była moja mama, obok niej stał niższy brunet w kitlu lekarza, to był tatuś. A przed nimi stałem ja... albo namiastka mnie trzymająca misia. Byłem ładnie ubrany bo do zdjęć tak trzeba było, oczy miałem podkrążone, policzki zapadnięte, byłem blady jak trup i moje ciało to raczej było sama skóra i kości.
- Widzisz? To moja rodzina...- uśmiechnąłem się.- Mama była naprawdę kochana... Cieszyłem się gdy mogłem się z nią spotkać. Obiecała zawsze że mnie stąd wydostanie ale przeszkodził jej bunt.
- Bunt pacjentów?
- Dokładnie. Udało mi się wtedy uciec... Ale wywaliłem się i straciłem pamięć...- westchnąłem, jakoś tak zachciało mi się płakać.- Gdyby nie to to byłbym z mamą i byłbym całkiem normalny...
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz