Tata znów był w mojej i Rokiego sali. Znów się do mnie uśmiechał, tak rzadko to robił...
Lubiłem gdy był ze mnie zadowolony, mówił wtedy że zobaczę się z mamą.
Szkoda tylko że to musiało tak boleć...
Otworzyłem powoli oczy. Spałem? Nie pamiętam bym zasypiał, rozmawiałem przecież z Rokim...
- William? Jak się czujesz?- zobaczyłem jakiegoś dziwnego pana z fioletowymi włosami.
Kto to niby był? I dlaczego znał moje imię?! Rozejrzałem się po pomieszczeniu w którym byłem i to nie był moja sala... tata będzie wściekły! Znów dostanę karę...
- Gdzie ja jestem?- zakryłem się bardziej kołdrą.- Kim ty jesteś?
Chłopak rozszerzył oczy w zdziwieniu.
- William...?
- Co? Skąd znasz moje imię?
- Pamiętasz swoje imię?
- Dlaczego mam nie pamiętać? Jesteś dziwny... Gdzie jestem?
- W szpitalu. Nic nie pamiętasz?
- Ja wszystko pamiętam.- z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Bałem się strasznie, jestem w jakimś innym szpitalu i tata mnie już pewnie szuka.- Gdzie jest mój tata?- zacząłem płakać po czym wyszedłem szybko z łóżka. Byłem do czegoś podłączony i ręka strasznie bolała.
- William wejdź do łóżka!- dotknął mojej zdrowej ręki ale szybko ją zabrałem.
- Nieee! Muszę wrócić do szpitala... do taty! - wyrwałem sobie ten kabelek z ręki i zacząłem biec do wyjścia z tej sali.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz