Napaliłam w kominku, a Argona i nowy usadowili się na fotelach. Dziewczyna nadal patrzyła na niego wilkiem, ale widać było, że już nie chce go żywcem poćwiartować i wywiesić przed domem. Blondyn był nadal trochę spięty, jakby nadal obawiał się ataku z jej strony i jego ręka mimowolnie wędrowała ku katanie.
- Herbatki? - spytałam moich gości, a oni skinęli głowami - Oki, idę. - ruszyłam do kuchni i zaparzyłam napój, a potem wzięłam jakiś szykowny serwis z szafy i wmaszerowałam do pokoju. - Proszę.. - postawiłam filiżanki i cukier - No dobra... - rzekłam i niespodziewanie usiadłam sobie na kolanach zaskoczonego przybysza i zaczęłam sączyć herbatę - To mówisz, że skąd jesteś...?
>Argona, Tsugaru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz