Atmosfera panująca tutaj bardzo mi się podobała. Było przyjemnie, nie tylko na dworze ale też Yassel na chwilę się uspokoiła.
Zaciągnąłem się dymem z fajki i zaraz znów go wypuściłem.
- Chcesz spróbować Argono?- pokazałem jej fajkę.
Poczułem jak wyciąga ją z moich palców. Słyszałem jak wciąga powietrze i zaczyna kasłać. Oddała mi fajkę.
- Przepraszam, mogłem cię uprzedzić że jest mocne.- zaśmiałem się.
- Nic nie szkodzi.- kasnęła znowu, a ja poczułem jak coś mnie obejmuje od tyłu.
- Czy to ty Yassel?- znów się zaciągnąłem.
- A którzby inny?- usłyszałem jej chichot.
Nie miałem już sił na przekonywanie jej że to co ona robi jest nieodpowiednie, bo i tak by to do niej nie dotarło. Niech sobie robi co chce i tak mi to jakoś zbytnio nie przeszkadza, może ona ma potrzebę się do kogoś przytulić.
Wtedy wiatr znów zaczął mocniej wiać, to nie była moja robota bo posiadam umiejętność panowania nad tym wspaniałym żywiołem, sądzę że to śnieżyca się nasilała. Jednak usłyszałem jakieś ciche kroki przed nami.
- Kto się zatrzymał przed nami?- odparłem spokojnie.
- Staruszka.- Yassel mocniej mnie ścisnęła.
[Yassel? Argona?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz