Ja po prostu nie mogłem z nim już wytrzymać. Marudził i mendził zamiast działać, przecież nic bym mu nie zrobił, użyłbym małego natężenia które jak się dostanie do ziemi automatycznie się zwiększy.
- Dobra... Jak widzę nie chcesz mi ułatwić sprawy.- mruknąłem i zlazłem z niego.
Lewą rękę, którą miałem nadgryzioną trzymałem przy sobie. Trochę kręciło mi się w głowie i było mi zimno ale chciałem to jak najszybciej zakonczyć.
Powoli, chwiejąc się na boki zacząłem iść w stronę potwora.
- Will nie idź tam bo on mi cię zeżre całego.
- Oh teraz się martwisz~? To urocze Phan, ale nic mi się nie stanie, muszę po prostu podejść bliżej...
Gdy byłem wysarczająco blisko to wielki stwór spojrzał mi prosto w oczy. Słyszałem jak sapał, a z pyska ciekła mu ślina, wstrząsł mną dreszcz a ręka zabolała jak cholera.
Nie chciałem więcej go widzieć. Użyłem swoje mocy i wielki pająk zaczął wić się w konwulsjach. Piszczał i krzyczał ale udało mi się odróznić zdanie:
- Kolonia was zabije...
Wtedy przewrócił się na brzuch i próbował mnie dosięgnąć swoimi szponami. Wzmocniłem natężenie, ale on nie przestawał.
- Will!- poczułem jak Phantom lapie mnie od tyłu i odciąga od zasięgu potwora.
Krzyknąłem z bólu, bo uraził mi ramię, a wielki stwór wybuchł.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz