Przysłuchiwałem się kłótni rodzeństwa i stwierdziłem że raczej schodzi na zły tor, przecież Phantom nie może jej odesłać... wtedy bym chyba stąd odszedł w dalszą wędrówkę. Bo po co niby dalej siedzieć tam gdzie się nie chce?
- Phantom.- odparłem spokojnie.- Sądzę że w przypływie chwili mówisz to co chcesz by nie do końca się stało. Zabierz ją dzisiaj, uważam że tak będzie lepiej, żeby rozładować napięcie.
- Tylko niech mi przyniesie ubrania.- mruknęła Yassel.
Phantom coś tam wymruczał, syknął że zaraz tu przyjdzie i usłyszałem jego oddalające kroki.- Tsu, naprawdę chcesz bym sobie poszła?- dziewczyna złapała mnie za rękę.
- Nie chcę, ale nie chcę też kłótni rodzinnej i tego byś została odesłana.
- A spotkamy się jutro?- zapytała z nadzieją w głosie.
- Bardzo będę zadowolony jeśli usłyszę twój głos.- uśmiechnąłem się.
Zaraz znów usłyszałem kroki i głos Phantom'a.
- Yassel ubieraj się i wychodzimy.- mruknął i usłyszałem szelest ubrań. Dziewczyna zaczęła się już ubierać. Niedługo potem wyszli i zostałem sam. Poczułem tą ponurà aurę panującą w tym domku. No ale nie można narzekać. Podniosłem z trudem łóżko i znów się w nim położyłem przykrywając sie kołdrą. Mam nadzieje że Phantom trochę się uspokoi i przemyśli to na trzeźwo. Wiem że zrobiłem źle pozwalając jej spać nago i to wszystko moja wina, ale chciałbym móc się z nią spotkać.
[Yassel? Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz