Uśmiechnąłem się lekko i położyłem dłoń na ramieniu dziewczyny. Miłym było to, że się tak o mnie troszczy, ale nawet jeśli coś się stanie to trudno, następnym razem się nauczę i będzie dobrze.
- Sądzę, że będzie dobrze, jestem ślepy od siedmiu lat i jakoś sobie radzę.
- Na pewno?
- Tak.- odszedłem kawałek i wymacałem kanapę. Czułem jaki ponury nastój panował w środku i ile kurzu tu było, ale sądzę, że nie będzie źle.- Potrzebuję tylko jedzenia i jakieś pożądnej kołdry i poduszki.- wyciągnąłem rękę w miejsce gdzie powinna być moja torba ale tam była tylko pustka.
- Już ci podaje.- Yassel podreptała trochę i zaraz dała mi moją torbę.
- Dziękuję ci.- pogrzebałem w torbie i wyjąłem portfel z pieniędzmi.- Policzysz mi je? Niestety ale z nimi zawsze mam problem bo tych wypukłości jest dużo i są delikatne.
- Tak.- jedną ręką liczyła pieniądze a drugą smyrała moją dłoń.
Było to naprawdę przyjemne do tego odczuwałem to dwa czy trzy razy mocniej, aż przeszedł mi przyjemny dreszcz po plecach.
- Przyjemne jest to co robisz.- splotłem nasze palce.- Ile tam jest tych drobniaków?
- Mniej więcej setka. Wybacz moją ciekawość, ale skąd masz tyle kasy? W twoim przypadku to chyba trudne..
- Pracowałem trochę.- uśmiechnałem się.- I grałem na ulicy na flecie, trzeba sobie jakoś radzić.- podniosłem się.- No to skoro tam jest tyle kasy to idę do miasta, idziesz ze mną?- chciałem ruszyć w stronę drzwi, ale okazało się, że skręciłem w złą stronę przez co natknąłem się na jakąś szafkę, oczywiście wlazłem na nią i się wywaliłem.- Tutaj coś stoi. Zapamiętać.- zaśmiałem się i zacząłem podnosić z podłogi.
[Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz