Ta dziewczyna, bo po głosie wywnioskowałem że jest tej płci, jest bardzo hałaśliwa i energiczna. Do tego chyba zdenerwowana bo nakrzyczała na mnie. No cóż... jeśli chcę się wylądować to proszę bardzo, szkoda tylko, że na mnie przelewa całą złość. Nie wiem co ludziom daje złość, ja raczej z natury jestem spokojny i osoby w moim towarzystwie też bo mówią że "wyciągam" z nich frustrację.
Podniosłem się i poczułem jak moja katana obija mi się o nogę.
- Już ci pomagam.- powiedziałem spokojnym głosem i uśmiechnąłem się lekko.
- No to się kurwa pospiesz bo marznę!- krzyknęła a ja wyciągnąłem dłoń w stronę źródła jej głosu. A głos mimo że krzykliwy miała aksamitny.
Poczułem jak łapię moją rękę w nadgarstku i w łokciu. Miała naprawdę mocny uścisk.
Zaparłem się i próbowałem ją wyciągnąć ale ruszyła się tylko trochę.
- Mógłbym spróbować inaczej?- spytałem ostrożnie podążając za jej rękoma i łapiąc ją pod pachy.
- Tylko szybko staruchu!
Nie lubię jak ludzie są niegrzeczni ale nie chcę jej upominać bo jej nie znam i to też nieuprzejme.
Posiłowałem się z nią trochę i w końcu się wydostała.
- No w końcu! To wszystko twoja wina!
- Zapewne tak, przepraszam cię za to bardzo.- skłoniłem się lekko i uśmiechnąłem miło.- Chciałbym cię jednak prosić o jedną małą rzecz... Mogłabyś mi podać moją torbę?
Niestety nie wiedziałem gdzie upadła i też trochę się zakręciłem więc boję się że pójdę w stronę z której przyszedłem...
[Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz