Spojrzałem na szczery uśmiech tego chłopca i po raz pierwszy poczułem do niego nutkę sympatii. Może faktycznie nie był takim wrednym chamem jak wydawało mi się na początku. Ale i tak go uduszę, jeśli zobaczę go śpiącego z moją siostrunią.
Phantom, którym sam stał przede mną samym, lustrował właśnie otoczenie. Zapalone światła w oknach dawały marną widoczność, ale i tak był przejęty. Obracał się w tym swoim kimonie jak dzieciak, który właśnie zobaczył na własne oczy Św. Mikołaja i próbuje to zapamiętać na jak najdłużej. Chyba dobrze zrobiłem, że mu to zaproponowałem. Swoją drogą mam taki zarąbisty wyraz twarzy gdy się jaram, a jak tak patrzyłem na siebie w tym szlafroku, to zdałem sobie sprawę jaki ze mnie sexowny gość i William faktycznie miał powody żeby się we mnie zakochać... stop! Nie powinienem teraz o tym myśleć, ważna jest teraz armia ludożerczych pająków, a nie moje ponętne ciałko.. hlip.
Zostawiłem go i kilkoma susami znalazłem się u progu domu. Włożyłem tam Williamową głowę i spojrzałem na watahę.
- Bydle! - powiedziała Beatrice - Fuj! - fuknęła spluwając w zielonkawą kałużę.
- Spore to.. - ktoś dalej pokiwał głową - Niezbyt przyjazny stworek.
Zacząłem szukać Yassel, która stała właśnie w rogu pokoju i przestraszona czekała, aż ktoś się nią zajmie. Podszedłem więc do niej i spojrzałem jej w oczy.
- Mam dla ciebie prezent. Na przeprosiny, że byłem trochę za brutalny dzisiaj.. ale i tak jestem zły! A teraz chodź. - chwyciłem ją za rękę i wyprowadziłem na dwór, gdzie przed progiem czekał na nas Tsugaru.
- Co to? - rzekła zdziwiona - Bracia mi się rozmnożyli?
- To ty Yassel? - chłopak wlepił w nią spojrzenie moich, fioletowych oczu - Ależ ty jesteś piękna..
<Tsugaru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz