Moja radość była tak nieskończenie wielka, że gdyby przybrała formę włókien, a potem te nitki splotłoby się w tkaninę, to była by ona tak ogromna, że dałoby się nią jak szalikiem owinąć całą Ziemię. Aż się wzruszyłam.. czyli jednak trochę mnie lubi.
Zaczęłam zajadać kanapki z serem i dogryzać kawałki jabłka do smaku. Gdy poczułam, że suszy mnie w gardle pociągnęłam łyk herbaty i.. i.. ohyda, słodka! Odstawiłam szybko kubek z wybałuszonymi oczami i zaczęłam wrogo gapić się na niego. Tsu... chciał mnie otruć czy co? Czyli jednak mnie nie kocha.. tylko jest wstrętnym kłamcą i wcale nie chce tu zostać i dlatego postanowił mnie powoli podtruwać tym słodzonym paskudztwem. Swoją drogą - jak można bez wyrzutów sumienia niszczyć smak tak wspaniałego napoju jakim jest herbata?! I to czym? Cukrem!
- Coś nie tak..? - spytał zdziwiony po wypiciu (na moich kurde oczach!) połowy swojego kubka - Nie smakują kanapki..?
- Nie, nie... - mruknęłam - Są bardzo smaczne.. tylko zaczęło mnie trochę suszyć, muszę się napić wody..
- Masz herbatę przed nosem.. - uśmiechnął się. - Spróbuj..
- No faktycznie.. nie zauważyłam jej... - mruknęłam ironicznie - ..dzięki..
- Służę uprzejmie.. - znowu się uśmiechnął, jednak fakt że nie widział mojej miny nie był taki dobry -..cieszę się, że ci smakuje.
Westchnęłam i spojrzałam na kubek. Dla miłości.. miłość boli, powiedział zająć jeża ściskając! Wypiję ją całą, choćbym miała się zrzygać po minucie!
Po boju z całym kubkiem słodkiej cieczy (pomijając fakt, że Tsu mi jakieś pięć razy proponował dolanie) ubraliśmy się i ruszyliśmy do Argony. Ciekawe czy już wstała..
<Argona, Tsugaru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz