Nie wiedziałem kompletnie co się wokół mnie dzieje. Czułem jak Yassel ściska mnie tak że brakowało mi tchu. Słyszałem jak ta staruszka mówi niezrozumiałe dla mnie słowa, a potem usłyszałem jak coś pada na ziemię.
- Yassel... Co się dzieje?- dotknąłem ręki dziewczyny.- Ktoś upadł? To Argona?
- Tak.- szepnęła.- A staruszka teraz patrzy się na nas.
Schyliłem się i odszukałem Argone. Delikatnie ją podniosłem i skierowałem się w stronę drzwi.
- Yassel, poprowadzisz mnie?
- A co z tą Panią?- złapała mnie za rękaw i zaczęła ciągnąć.
- Nie wiem.- westchnąłem.- Nie ważne to jest teraz.
Weszliśmy do ciepłego domu i położyłem Argone na kanapie. Yassel za to zaczęła kombinować jak tu opatulić się moim kimonem. Dotknąłem jej ramion i skierowałem wzrok na jej oczy, a przynajmniej okolice.
- Nie teraz panienko, trzeba obudzić Argone.
- Panienko... jak ładnie~!- zachichotała idąc gdzieś. Usłyszałem szum lecącej wody z kranu i kroki wracającej nastolatki. Zaraz potem chyba kubek lub garnek wody został wylany na nieprzytomną.
[Argona? Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz