Otrzepałem torbę z zimnego śniegu i założyłem ją na ramię. Słyszałem jak dziewczyna się oddala i mogłem przypuszczać że idzie skąd przyszła bo była cała przemoczona i zła. Ruszyłem więc za nią bo tam się wcześniej kierowałem.
Znów włożyłem dłonie do rękawów i spokojnie szedłem.
Było coraz zimnej, przydałoby się gdzieś zatrzymać i ogrzać, jednak zanim dojadę do miasta to będzie całkiem ciemno.
Słyszałem jeszcze kroki dziewczyny chociaż była już dalej...
Usłyszałem jednak następne kroki... historia można powiedzieć że się powtórzyła jednak ta panienka mnie zaatakowała. Najpierw dostałem w policzek a potem wyjęła katanę. Nazwała mnie zboczeńcem więc pewnie skierowałem wzrok w złą stronę. I tu jest kolejny minus ślepoty.
Zablokowałem atak swoją kątabą. Dokładnie słyszałem jak ostrze przecina powietrze więc wiedziałem gdzie jest, a ostrze to przedłużenie ręki wojownika więc wiem gdzie jest dziewczyna.
- Nie chcę z tobą walczyć...- odparłem spokojnie broniąc się przed kolejnym ciosem.- Nie atakuje kobiet, bardzo przepraszam że skierowałem wzrok w złe miejsce...
Jestem ciekaw czy dziewczyna mi uwierzy... oczy ślepców zazwyczaj nie pokazują emocji, są raczej nieobecne...
[Argona? Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz