- Nie podoba mi się jak mówisz o swojej rodzinie - mruknęłam podnosząc do ust filiżankę z herbatą
Upiłam łyka ciepłego naparu i wpatrzyłam się w wesoły płomień.
- Daj spokój - Yassel machnęła ręką - To przecież nic specjalnego, ty pewnie też miałabyś dość przebywania z piętnaściorgiem rodzeństwa. Kiedyś przecież trzeba się usamodzielnić.
- To prawda - skinęłam głową - Tam, skąd pochodzę przywiązuje się dużą wagę do więzów krwi, ale niektórzy nie mają takich skrupułów. Cóż, to czasem boli. Moja rodzina nie żyje, więc nie wiem jaki to straszny problem mieć czternaścioro rodzeństwa i parę rodziców. Ta historia nie jest zbyt ciekawa i nie chcę o niej mówić przy tym zboczeńcu.
(Yassel? Tsogaru)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz