Nie wiedziałam co się stało, ale czy to ważne? Nie, zupełnie nie. Najwyraźniej William posiadał jakieś umiejętności o których nie dane mi było wcześniej wiedzieć, no ale uwolnił nas. Odbiegliśmy na bezpieczną odległość i zdyszani usiedliśmy na jakieś ławeczce.
- Mój bohaterze! - krzyknęłam rozpromieniona - Mój rycerzu..!
- Nie wyolbrzymiaj tak tego, ale wiem; jestem wspaniały.. - uśmiechnął się, miał ego wielkie jak największy szczyt tego świata, no ale cóż, chyba tacy mi się podobali.
Uśmiechnęłam się uroczo (a przynajmniej zawsze mi się wydawało, że to uroczy uśmiech, ale na Willusia to chyba nie działało) i usiadłam mu na kolanach, zadowolona i szczęśliwa. Nawet schyliłam się, bo chciałam tego chłopca ucałować, no i właśnie wtedy, w tej najmniej odpowiedniej sytuacji, przyłapał nas Phatnom.
<William? xD będzie się działo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz