- No to idziemy~!- uśmiechnąłem się szeroko.- Ale trzeba się cieplutko ubrać~..
Poszedłem do sypialni i zacząłem grzebać w szafie, założyłem na siebie jakiś mięciutki czarny sweterek i wyjąłem szalik żeby mi nie było zimno w szyję.
Potem wszyscy się zebrali, za moim pozwoleniem Krystyna została w moim domu, a my ubrani w kurtki i płaszcze wyszliśmy na zewnątrz.
Bardzo lubiłem zimę, było wtedy biało, można było rzucać się śnieżkami i zjeżdżać na sankach z górek.
Szliśmy w rządku, ja byłem pośrodku, a Yassel cały czas gadała, oczywiście ja jej dorównywałem, co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem i żartowaliśmy z Phantom'a.
- Oj Phan~...- zrobiłem słodkie oczka i wziąłem go za rękę.- Co taki smętny~?
- Boję się o Krystynę, jeszcze zamarznie...
- Oj przestałbyś! Przecież wczoraj napaliłem w kominku!- zrobiłem złą minę i szybko uformowałem ze śniegu kulkę.- A poza tym masz się mną interesować, a nie tym rybskiem!- rzuciłem w niego śnieżką i pięknie wylądowała na jego twarzy.
[Phantom? Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz