Stałam tam dalej z wyciągniętą kataną, nie mogąc się ruszyć. Poczułam jak tracę siły. Osunęłam się na kolana. Kurumi była już kawałek ode mnie. Nie mogła słyszeć. W Prawym oku pojawił się pentagram, a usta wykrzywiły się w morderczym uśmiechu.
Poczułam przypływ sił. Poderwałam się z ziemi i ruszyłam na dziewczynę z wyciągniętą kataną. Klinga zagłębiła się w ciało, przebijając je na wylot. Kurumi... zniknęła. Ujrzałam ją kawałek dalej patrzącą na to z dezaprobatą.
- Naprawdę sądzisz, że możesz mnie tak po prostu zabić? - zapytała chłodno
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Po moim policzku pociekła krew, plamiąc ubranie. Ponownie poderwałam się do biegu, ale dziewczyna była nadzwyczaj zręczna. Z łatwością unikała moich ciosów, choć nie miała żadnej broni. Przyśpieszyłam tempa. W którymś momencie katana przedarła się przez je obronę i opadała powoli w kierunku brzucha. Kurumi w ostatniej chwili zasłoniła się książką. Miecz przebił twardą okładkę z cichym furkotem, a dziewczyna zdążyła się odsunąć.
Książka upadła na ziemię. Poczułam nagły impuls. Z oka zniknął demoniczny symbol, a z twarzy spełzł uśmiech. Znów było normalne.
- Kurumi... - szepnęłam, wypuszczając katanę z dłoni - Ja...
(Kurumi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz