Patrzyłam na nią. Ruszyła w moją stronę. Co chciała?
- Chyba nie będziesz tutaj tak stać, idziemy do domu? A może gdzieś indziej?- zaproponowała
Na ułamek sekundy moje źrenice zwęziły się ze zdziwienia, ale potem zapanowałam nad emocjami. Nigdy więcej nie pozwolę, by ta dziewczyna ujrzała moją rozpaczy, by miała powód, by mną gardzić. Jej propozycja była nieoczekiwana, ale szybko dostosowałam się do sytuacji.
- Nie mam domu - znów powiedziałam coś, co nie było konieczne, ale jakoś specjalnie mnie to teraz nie obchodziło - Możemy pójść co najwyżej do ciebie. Może lepiej chodźmy do... kawiarni? Ja stawiam.
(Kurumi? Sr, że tak długo, ale... koniec roku)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz