- Oh.. - mruknąłem, nagle mi tak zaczęło brakować tego dawnego, namolnego Williamka - ..pewnie, że nie.. w końcu to nie twoja wina, musisz być w szoku.. - zasmuciłem się trochę - Mam nadzieję, że pewnego dnia odzyskasz pamięć.
- Jak ma kot na imię..? - spytał głaszcząc go po karku.
- Nie wiem.. - przyznałem - Odszedł z nami od takiej wielkiej, tłustej baby, która chciała z nami spać. - jego mina była bezcenna.
<Williamku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz