Leżałam na kamieniu, myśląc o cierpieniu.
Może gdybym była trochę bardziej towarzyska...to..eh... Burczało mi w brzuchu, w sumie nie jadłam nic od tygodnia. Zjeść rybę czy mięso ? Nie mogłam wybrać, dobra poczekam jeszcze tydzień, tak ! ~~ Następnego dnia ~~ Nie mogłam spać a nie mogę wstać. Światło razi każdego dnia, dobra, poradzę sobie. W łbie dudni a w gębie sucho. - Uda mi się ! - powtarzałam - Wstanę! Zrobiłam to, wstałam ! Nie daleko kamienia płynęła wąska rzeczka ale nie będę z niej piła. Pobiegłam o 2 kilometry dalej. Ujrzałam wielki wodospad, woda w nim mieniła się jak złoto. Stałam nad nim, było ślisko. Wpadłam do wody jedyne co pamiętam to woda, zimna woda. Chciałam wypłynąć na powierzchnie ale nie mogłam ! Nagle coś złapało mnie za kark i wyniosło mnie na brzeg. Wyplułam trochę wody. Ujrzałam basiora. - Jak śmiałeś mnie ratować ?! - krzyknęłam - Utonęła byś - warkną - No i co ?! - Pozwolił Ci ktoś?! - Tak mi dziękujesz za uratowanie Ci życia ? - powiedział - Masz racje..przepraszam i dziękuje za ratunek... - Jak się nazywasz ? - spytał - Ja.....emmm - Nazywasz się emmm ? - zakpił - Nazywam się Narcyza - powiedziałam <Leon???> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz