Podbiegłem do okna i wyjrzałem za tą staruchą.
- Ciekawe o co jej chodziło..? - zamyśliłem się - Żeby sernik był tak cenny..
- Nie ważne! - rzekła Yassel podnosząc się z kanapy - Teraz idziemy na miasto. - podeszła do Willcia - Prawda, Williamie, ty mój Romeo? - chłopak skrzywił się, a sam nie tyle spochmurniałem, co wybuchnąłem głośnym śmiechem, wreszcie rozumie to to takiego, gdy ktoś się do niego tak nachalnie klei.
- No.. to chyba gdzieś idziemy..
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz