Wszystkie uczucia, które trzymałam w sobie od tak długiego czasu nagle znalazły ujście w tych trzech słowach. Poczułam jak całe napięcie ulatuje ostatecznie. Uspokoiłam się.
- Wybacz, że musiałaś być światkiem tego żałosnego ataku. Zapłacę karę za zniszczenie książki - powiedziałam, a na mojej twarzy nie malowały się żadne emocje - Nie jesteś w stanie mi pomóc. Nikt nie jest.
Podniosłam z ziemi katanę i książkę, po czym odwróciłam się i odeszłam. Jestem taka głupia. Nie potrafię nawet zapanować nad emocjami. Najlepszym wyjściem jest się ich wyzbyć, ale na to jestem za słaba. Moje serce... czemu tak boli? Co ja zrobiłam? Schowałam miecz do pochwy i spojrzałam na zniszczoną okładkę książki. Po krótkiej analizie doszłam do wniosku, że to się da naprawić przy użyciu niewielkiej ilości energii.
Przyłożyłam dłoń do twardego kartonu. Czarny pentagram zalśnił na chwilę pod moimi palcami, kręcąc się wokół dziury, po czym wyrwa zniknęła.
Dopiero wtedy ruszyłam do biblioteki. Budynek był dość stary, więc odnalazłam go bez problemu. Otworzyłam masywne drzwi. Nad drzwiami zabrzęczał cicho dzwonek. Przez mój mózg przeleciał impuls. Spojrzałam w prawo i ujrzałam... Kurumi... widocznie przyszła wypożyczyć nową książkę...
(Kurumi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz