Ja wiedziałem że ta pinda będzie nam przeszkadzać! Mam ochotę rozbić jej doniczkę na głowie, ale szkoda kwiatka. Z resztą i tak teraz trzeba pomyśleć o czym innym, trzeba dostać się do tej dziewczyny.
- Nie znacie planów tego budynku, prawda?- szepnąłem i rozejrzałem się po korytarzu.
- Nie, raczej nie.- Seion mi odpowiedziała.- Musimy działać szybko, bo oni zaraz zrobią szturm na ratusz...
- Ja znam to miejsce.- Shooter uśmiechnęła się triumfalnie, a my spojrzeliśmy się na nią zszokowani. Nie spodziewałem się tego po takim ptasim móżdżku, czyżby miała jakieś plany?- Byłam tu na wycieczce.- i wszytko legło w gruzach.
Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale tylko westchnąłem.
- Czy na tej wycieczce była mowa gdzie jest ta dziewczyna?
- Hmmm... Nie.- stwierdziła.
- Ratujcie mnie...- teatralnie udałem że mdleje.
- Ale może być przy gabinecie tego faceta, a wiem gdzie on jest.
- Chociaż tyle.- Phantom uśmiechnął się lekko.- Idziemy.
Tak więc ruszyliśmy korytarzem za Schootr. Nasz marsz był szybki i cichy, co jakiś czas ja, lub Seion ostrzegaliśmy że ktoś idzie. Ja czułem krew tej osoby, a kobieta... To w sumie nie wiem ale wiedziała że ktoś się zbliża.
W końcu, po 10 minutowym błądzeniu po piętrach dotarliśmy przed drzwi gabinetu.
- Seion, czujesz gdzieś dziewczynę?- sam też starałem się węszyć w powietrzu, ale te wszystkie zapachy w jakimś stopniu się ze sobą zlewały. To było irytujące że mamy tak mało czasu, nie lubię działać pod presją, ale to nie znaczy że nie umiem.
- Nie jestem pewna.- wskazała na wielkie dębowe drzwi na przeciwko gabinetu.
- No to sprawdzamy.- przytaknąłem lekko i na wszelki wypadek wyjąłem nóż z paska na udzie.- Jak będzie krzyczeć to złap ją Phantom.- spojrzałem na swojego chłopaka a ten przytaknął lekko.
Shooter otworzyła lekko drzwi i wszyscy weszliśmy do środka, nie było tam jednak dorosłej czy nastoletniej dziewczyny, tylko kołyska, a w niej śpiący noworodek.
- Myślicie że to ona...?- mruknęła Seion.
- Zaraz się przekonamy.- podszedłem szybko do kołyski i nachyliłem się nad nią. Nie lubiłem zabijać dzieci ale jak trzeba to trzeba, wolę ja przeżyć. Dziewczynka otworzyła oczy i ujrzałem nienaturalnie niebieskie tęczówki. Nie myśląc dłużej obróciłem sztylet w palcach i wbiłem noworodkowi go w pierś.- Załatwione.- mruknąłem.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz