Czy ta mała właśnie coś powiedziała? Czy to w ogóle normalne? Jednak Elena nie raczyła mi tego wyjaśnić, tylko palnęła tą swoją "złotą" radą na leczenie kaca. Dzięki temu uświadomiłem sobie jedną, niezwykle istotną sprawę.
-Cholera! Zapomniałem kupić kawę. - Byliśmy już spory kawałek za spożywczakiem.
-Uuu, biedaczysko... - Kobieta uśmiechnęła się ironicznie. - To zawsze zostaje sok z ogórków kiszonych.
-Czy ja ci wyglądam na faceta, który pija takie świństwo? - Bolała mnie głowa i miałem ochotę zakopać się w łóżku. Tymczasem wieczorem miałem skoczyć jeszcze do pracy. Tylko o tym marzyłem. O pisaniu raportów na gigantycznym kacu.
- Tak. - Elena skinęła stanowczo głową. - W twoim stanie to raczej jesteś gotowy na wszystko, byle tylko pozbyć się tego paskudnego kaca.
-Znęcaj się dalej nad biednym stworzeniem. - Mruknąłem żałośnie.
-Chcesz? - Na ustach Elci pojawił się szyderczy uśmiech.
-Nie. - Pokręciłem przecząco głową. - Nad Barry'm też się tak pastwisz?
- Czasami, ale rzadko, bo go lubię bardziej od ciebie. - Pokazała mi język.
-Miło. - Miałem się właśnie pożegnać, gdy mała się obudziła i spojrzała na mnie.
-O, Grainne! Obudziłaś się malutka. - Elena wydawała się być zachwycona tą dziwną istotą.
-Dałaś jej imię? - Spojrzałem na nią zdziwiony.
-A czemu nie? - Oburzyła się. - W końcu każdy powinien mieć jakoś na imię.
-Dokładnie. - Mała przytaknęła. Jak na niemowlaka, była całkiem dobrze rozwinięta.
-No dobrze, niech wam będzie. - Powiedziałem zrezygnowany. - Ja lecę, do zobaczenia!
Odchodziłem powoli, gdy Elena mnie zawołała.
-Ej, Joe!
-O co chodzi? - Odwróciłem się powoli.
[Elena? Przepraszam za tak nudne opowiadanie, ale złapał mnie jakiś kompletny brak pomysłów :C Zostawiam resztę w twoich rękach]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz