Zrobiło mi się dziwnie głupio, gdy to usłyszałam. Nie wiedziałam jedynie dlaczego, bo przecież z nikogo się ni śmiałam, ani nie kpiłam. Z resztą, nie miałam w zwyczaju drwić z ludzkich słabości i utrapień. Owszem, może czasem zdarzało mi się rzucić jakimś złośliwym tekstem i bywałam wredna, ale nigdy okrutna. Nie, może "głupio" to złe słowo, ale gdy Helia tak bardzo kpiącym tonem powiedział, że jest niewidomy poczułam się bardzo... nie wiem jak to określić. Mój najstarszy brat Lucas zapewne zrobiłby teraz mądrą minę i oświadczył, że jestem "Skonfundowana". I chociaż zawsze udawałam, że wiem co to znaczy "skonfundowany" to w rzeczywistości nie miałam bladego pojęcia co to słowo ze sobą niosło. Ale jedno jest pewne: w tym momencie może i było mi niezręcznie, ale z pewnością byłam skonfundowana. No, chyba że przez te wszystkie lata Lucas robił sobie ze mnie żarty i w rzeczywistości to słowo ma zupełnie inne znaczenia, a ja popełniłam wielki błąd, używając go w takiej sytuacji. Wtedy wszytko odwołuję.
-Jaka... jestem?- powtórzyłam, jak echo.
-Tak, mogłabyś opisać mi swój wygląd?
Cóż, niby mogłam to zrobić. Teoretycznie nic nie stało mi na przeszkodzie, ale praktycznie musiałam pokonać dwie bariery.
Po pierwsze, nie wiedziałam czy Helia od zawsze był niewidomy, czy może tylko o pewnego momentu. To było ważne, bo nie wiedziałam czy chłopak znał określenia kolorów.
A po drugie, rzadko (naprawdę rzadko) przyglądam się w lustrze.
-No dobra, spróbuję. Mam tylko jedno pytanie.
-Słucham?
-Czy... no wiesz, od zawsze byłeś niewidomy? Znasz kolory?
-Nie, spokojnie. Nie zawsze byłem niewidomy i pamiętam jeszcze jak wygląda świat.- przez chwilę miałam wrażenie, że powiedział to z pewną nostalgią w głosie. Ale zaraz się rozpromienił.- To jak z tym opisem?
-A zaraz go dostaniesz. Daj mi tylko chwilę. Musze coś sensownego nazmyślać, byś się mnie nie przestraszył.- oboje parsknęliśmy śmiechem.
-Hej, mówię poważnie.
-No dobra, dobra. Od czego by tutaj zacząć... A więc, mam miedziane włosy. Często spinam je tysiącami niepasujących do siebie spinek i związuję jej w kok. To znaczy, ja tak go nazywam, ale w rzeczywistości na głowie powstaje mi nastroszone "coś". Na pewno chcesz słuchać dalej?- uniosłam brew, ale Helia nie mógł tego zobaczyć.
-Oczywiście. Jakoś to zniosę.- rzucił kąśliwie.
-Ach tak? Słuchaj, wiedz, że własnie wytknęłam ci język.- szturchnęłam chłopaka przyjacielsko w ramię.
-Dobrze wiedzieć. Hm... jaki masz kolor oczu?
-Oczu? Chwila... chyba ciemnobrązowy. No, właściwie to czarny. Lucas zawsze mówił, że odbijają się w nich wszystkie czarne i mroczne uczynki świata.
-Kim jest Lucas?
-Mój najstarszy brat.- odparłam bez wahania. Od dawna przestałam brać pod uwagę to, że tak naprawdę nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni.
-Wspaniała rodzina.
-Oh, najlepsza na jaka zasłużyłam. Na pewno zniesiesz dalszy opis? Wiesz, rzadko kiedy patrzę w lustro.
-Doprawdy?- Helia wydal się trochę zdziwiony, ale nie rozczarowany.- Zawsze myślałem, że to jedno z ulubionych zajęć dziewczyn. Hm, niech zgadnę, Nina. Czy właśnie po raz drugi wytknęłaś mi język, hę?- ponieważ tak było, to nie zamierzałam niczego ukrywać i potwierdziłam, ku wyraźnemu rozbawieniu chłopaka.
-To się nazywa cholerne szufladkowanie, wiesz? Nie życzę sobie tego.- odparłam z udawanym oburzeniem.
-A zatem niech mi panienka wybaczy!- zaczęliśmy się śmiać po raz kolejny.
-Ubieram się jak chłopak. I zawsze noszę czapkę z daszkiem lub kaptur.- dodałam do swojego opisu, ten dość istoty fakt.
-Tak? Jak wchodzisz do sklepu z ubraniami, to zawsze idziesz do męskiego działu?
-Tak, właśnie tak.- odparłam, jakby była to rzecz oczywista i zupełnie normalna. - Mam też kolczyki w uszach.
-Jak wiele dziewczyn.
-A czy każda ma sześć dziurek w jednym, a cztery w drugim?- dodałam przekornie.- I tatuaż na karku?
Helia zakaszlał z dłoń.
-Jaki kształt?
-Stado czarnych kawek. I mam niebieskie piórko przy uchu, które kiedyś znalazłam. To chyba wszystko.
Miałam też parę brązowych, lisich uszu, które sprytnie chowałam pod zgniło zieloną czapką z daszkiem. Miałam też lisi ogon, ale potrafiłam robić tak, by znikał gdy tego chciałam. Tak naprawdę, to miałam cztery łapy, a nie ludzkie kończyny. Nie byłam dziewczyną, tylko kitsune. A dokładnie: Yako. Ale nie chciałam mówić tego na głos, chociaż zdrowy rozsądek nie powstrzymał mnie od tego, by zdradzić to Helii. Nie widziałam, czy jest człowiekiem, czy kimś innym, ale to nie miało znaczenia. Peg była zwykłą ludzką dziewczyną, a wiedziała o mojej prawdziwej naturze.
-Słuchaj, mam pytanie.- zwróciłam się do Helii po chwili milczenia.
-Tak?
-Jak potrafisz poruszać się po uliczkach miasta? Chodzisz sam? Chodzi mi po prostu o to czy dajesz tak sobie radę. Wiesz, jakby coś to zawsze mogę robić za... za l i s a przewodnika.- palnęłam w końcu. To była taka mała aluzja co do tego kim naprawdę jestem. Byłam ciekawa czy Helia ją rozszyfruje.
<Helia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz