- Tak, tak.. - fuknąłem - ..zwal teraz całą winę na moje lizaki. - Gabrielle skrzywiła się. - Bo to one są wszystkiemu winne. - westchnąłem, wyprostowałem się i wziąłem pod boki - No dobrze, skoro nie możemy iść tam teraz, to trzeba w tym czasie zrobić coś produktywnego.
- To znaczy..? - spytała, łamiąc właśnie spory kawał lizaka.
- Możemy posprzątać, na przykład. - zaproponowałem - Nie wiem czy wiesz, ale taka robota ma działanie odprężające.
- Możliwe. - przytaknęła mi - To ja sobie usiądę, a ty będziesz sprzątał. Jestem pewna, że patrzenie na to, jak się męczysz i pracujesz, bardzo poprawi mi humor. - wywaliłem język - A to co robisz jest niekulturalne.
- Może. - parsknąłem - Ale w tej sytuacji niezbyt mnie to interesuje. - kiwnęła głową. - Mam takie uczucie, że nie wiem co z sobą zrobić.. - zwiesiłem ręce. Rzadko kiedy byłem w takim stanie - Gabrielle, chciałabyś się przelecieć? - spytałem.
- Się przelecieć.. znaczy się z kimś, na kimś, na tobie, tak? Jako na smoku..? - upewniła się.
- Tak, o to chodzi. - pokiwałem głową - Mam ochotę na odrobinę nocnego powietrza.
- Tak, żeby ktoś nas jeszcze zauważył.. - skuliła się - ..ty to masz pstro w głowie od tego alkoholu - nie mogłem jej zaprzeczyć, więc wzruszyłem ramionami bezradnie.
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz