Pisane przez Barry'ego
Maluch zasnął. Na jego widok brała mnie jakaś dziwna nostalgia. Elena postawiła łóżeczko w swoim pokoju. Powiedziała, że się nim zajmie. Ta mała kosmitka działała na wszystkich w inny sposób. Elen wychowująca malca? Zaraz będzie apokalipsa i bomba atomowa, po której na świat wyjdą zombie! Nie chodzi o to, że nie potrafiła czuć. Potrafiła. Ale nie aż tak altruistycznie. Lecz wiedziałem dlaczego. Czasami chciałem, żeby powiedziała mi o tym jak bardzo mnie lubi, czy coś takiego. Tak wiem. Gdyby był test, czy myślisz, bardziej jak mężczyzna czy kobieta, to bym chyba miał pół na pół. A to jak Joe powiedział, czy kocham Elenę. Kochałem ją, ale nie w takim sensie. Była dla mnie jak siostra, bądź brat. (Ona miałaby 90% mężczyzny i 10% kobiety.) Chciałem oczyścić myśli. Ubrałem się ciepło i wyszedłem do garażu. Wyprowadziłem stamtąd mojego ukochanego land rovera lavoque i wyjechałem na zaśnieżone ulice. Moje myśli błądziły od jednego tematu do drugiego. Czy powinienem dalej mieszkać z Elen? I tak ludzie na nas patrzyli krzywo, gdy przychodzili i widzieli, że mieszka ze mną dziewczyna, którą na jest moją girlfriend. Uważali, że mam nierówno pod sufitem. Było to co najmniej przykre. Może dlatego chciałem się przeprowadzić. Zmienić sąsiadów. Zacząć życie w innej dzielnicy. Tam, gdzie nikt by nie pokazywał mnie, jako TEGO pedała. Nie powiedziałem o tym mojej przyjaciółce. Po co ma się niepotrzebnie denerwować. Jeszcze te głupie odzywki przechodniów:
,, Patrz, to ten gej szewc. Patrz jakie ciuszki ma na sobie."
,, Ma dziewczynę w domu i ani be ani ce. No pedał po prostu."
Chcę od razu zastrzec. Nie jestem pedałem! Nagle zobaczyłem dwie skulone postacie przez stare, rozbite okno w jakimś opustoszałym budynku. Wysiadłem z auta i zbliżyłem się do domu. Wytworzyłem na dłoni mały ognik i poświeciłem. Tymi dwoma postaciami okazali się Joe i Airis. I byli w samej bieliźnie. Zdębiałem.
- Barry! -ucieszyła się Airis, ale zaraz spłonęła rumieńcem, orientując się, że jest w samym biustonoszu i gaciach. Dyskretnie zasłoniłem oczy. Nie zamierzałem się w nią wpatrywać, jak jakiś zboczeniec. Mieszkanie z Elen wiele mnie nauczyło. Kobieta dziwnie czuje się w takiej sytuacji.
- Mhm... Chyba wam przeszkadzam -mruknąłem zawstydzony. Jeszcze nigdy nie byłem w takiej sytuacji. I obym ponownie nie musiał być.- To może... Ja już pójdę.
- Nie, zaczekaj! -wykrzyknęła dziewczyna.- Błagam, zabierz mnie stąd. Joe wymyślił ten głupi sposób, żeby się ogrzać. Proszę.
- Hej! -obruszył się Joe.- Zgodziłaś się! A sama nic lepszego nie wymyśliłaś!
Mierzyli się wściekłym wzrokiem. Czułem się, jakbym patrzył na małżeńską kłótnię, ostrą i zażartą.
- Yyy, w bagażniku mam ciepłe, suche ubrania. Nie chcielibyście się ubrać? Tak tylko pytam -zapytałem niepewnie. Kiwnęli tylko głową i znowu zaczęli obrzucać się mięsem. Chyłkiem cofnąłem się do samochodu. Często wyjeżdżaliśmy z Eleną w góry, na piesze wycieczki. Gdy wracaliśmy, byliśmy spoceni i brudni, więc zawsze trzymaliśmy w bagażniku zapasowe ubrania. Airis była podobnej postury do Elen, chyba nie powinno być problemu. Joe też był podobny wzrostem do mnie, tylko że ja miałem szerszą klatę. Wyjąłem ubrania i zaniosłem im.
- A skąd masz w ogóle te rzeczy? -zapytał podejrzliwie Joe. Wytłumaczyłem im sytuację.
- A jak się przebieracie?
- Mam jeszcze parawan. Ale wy i tak widzieliście się w bieliźnie, więc uznałem, że nie będzie wam potrzebny.
< cd. Joe i Airis (sorry bro, konsultacje z siłą wyższą dały taki efekt. Może pokłóćcie się trochę, a potem pogódźcie, co?) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz