-I co teraz? - Merry podała mi moją beżową torbę. Otworzyłem ją. Połowy moich rzeczy tam nie było. Została jedynie niebieska koszula w kratkę, para skarpetek i to w dodatku każda inna, szczoteczka do zębów i jeszcze kilka niewiele znaczących pierdół.
-O nie...- Gorączkowo zacząłem szukać portfela. Na szczęście leżał sobie na samym dnie, całkowicie nietknięty. A w nim mój cały zapas pieniędzy.
-Co się stało? - Dziewczyna spojrzała na mnie z niepokojem na twarzy. Chyba zauważyła już, że jestem magnesem na różnego rodzaju nieszczęścia.
-Emm... Trochę rzeczy mi brakuje...- Odparłem niepewnie.
-A masz się chociaż w co ubrać? - Zajrzała delikatnie do mojej torby i rozszerzyła usta w zdziwieniu.
-Tak... Koszulę. - Uśmiechnąłem się lekko.
-Wow...Możliwe, że tutejsi "mieszkańcy" się dobrali do twojej torby...- Merry wzruszyła ramionami.
-Tutejsi? Czyli kto? - Jakoś skojarzenia z "mieszkańcami" cmentarzy nie były dla mnie zbyt przyjemne.
-No wiesz, Grabarze albo jakieś złośliwe duchy,czy coś w tym stylu.
-Aha. Grabarze powiadasz... - Przełknąłem głośno ślinę. Ta rasa nie kojarzyła mi się z niczym innym, jak śmierć. Zdecydowałem szybko, że chyba jednak wolę wydać kasę na nowe ciuchy niż negocjować z tymi istotami o zwrot moich ciuchów.
-To co chcesz odzyskać swoje rzeczy? - Merry była dziwnie spokojna i ożywiona.
-Egh... To ja może kupię sobie nowe lepiej. - Westchnąłem.
-Ależ po co? - Dziewczyna gwałtownie zaprotestowała. - Zaraz się dogadamy i odnajdziemy twoje ciuchy.
-Jesteś pewna?- Zerknąłem na nią z zdumieniem. Przeszły mnie ciarki na myśl, że miałbym rozmawiać z Grabarzami.
-No jasne. - Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła przed siebie.
[Merry? Na razie tyle wymyśliłam,przecież z Amadeuszem nie może być zbyt łatwo w życiu. Czekam na realizację twojego pomysłu :) ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz