Wzięłam głęboki oddech i przywołałam na twarz delikatny uśmiech z odrobiną niepokoju.
Od urodzenia byłam doskonałą aktorką.
-Co się stało? - zapytał któryś z ratowników.
-Potknął się o swoją sznurówkę. - powiedziałam, powstrzymując śmiech.
-Słucham? - zapytał z lekką zażenowaną miną.
-Kiedy schodził ze schodów, potknął się o swoją niezawiązaną sznurówkę.
Ratownik pokiwał głową i zwrócił się do Amadeusza.
-Będziemy musieli wyjąć odłamki gliny tutaj. Inaczej nie będziemy mogli pana przenieść.
Blondyn pokiwał głową.
Ratownik rozciął jego koszulkę i zaczął wyjmować malutki kawałek.
Kolejny rozerwał nogawkę spodni i zrobił to samo.
Spłonęłam rumieńcem i poczułam się strasznie skrępowana.
Zebrałam się w sobie i poszłam do swojego mieszkania.
-Dlaczego pani idzie? - zapytał brunet.
-Mdleję na widok krwi- powiedziałam.
Amadeusz podziękował mi skinieniem głowy.
Sam był czerwony jak burak.
Przymknęłam drzwi i usiadłam na kanapie.
Po chwili przez drzwi przecisnął się Stefan. Popatrzył na mnie swoimi słodkimi oczkami i miauknął żałośnie.
-Oj, no dobrze wybaczam Ci. Tylko nie drap mi już mebli.
Miauknął pojednawczo i ruszył z powrotem do swojego pana.
***
Po kilkunastu minutach przyszedł do mnie ratownik medyczny.
-Wszystkie odłamki zostały wyjęte. Uraz stawu goleniowo - skokowego jest stopnia lekkiego. Proszę na znamię robić okłady z wody z octem i masować miejsce żelem przeciw obrzękowym. Czynności proszę zmieniać co pół godziny. Do widzenia.
Położyli blondyna na fotelu i wyszli.
Co!? Po prostu sobie wyszli!?
Zatkało mnie. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
To wszystko było jakieś nienormalne.
Ghule, odłamki gliny, skręcenie kostki i okłady z octu?
Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej.
Westchnęłam głośno i pozwoliłam głowie swobodnie opaść na oparcie kanapy.
"I co teraz mam zrobić? I skąd wezmę żel przeciw obrzękowy? O tej godzinie apteki są już pozamykane ..."
<cd. Amadeusz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz