Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

6 sierpnia 2015

Od Joe'go c.d. Eleny

Poczułem się szczerze urażony dość ostrymi słowami Airis skierowanymi ku mej osobie podczas najścia pana Earthworm'a. Takie zachowanie do niej nie pasowało. Dlatego też, kiedy tylko znaleźliśmy się na ulicy, zapytałem się jej:
-Airis, powiedz mi szczerze... Coś się stało? - Wlepiłem w nią świdrujące spojrzenie. I tak mnie nie okłamie.
- Eh... - Westchnęła ciężko. - Chodzi o to, że... - Zawahała się. - Znaczy zastanawiam się,czy bycie gliną jest, tym co chcę robić w życiu.
- Rozumiem. - Pokiwałem powoli głową. - Chcesz to rzucić?
- Nie wiem. Chyba tak. - Wbiła wzrok w chodnik. - Ale najpierw dokończę to śledztwo. Nie chcę nikomu przysparzać dodatkowej pracy. - Dodała pospiesznie.
- Jasne.- Zrobiło mi się jakoś smutno. Prawdę mówiąc, ta informacja mnie trochę zabolała. W końcu tyle jej pomagałem i miałem nadzieję, że kiedyś zostaniemy partnerami w policji. Life is brutal.- Cóż... Podwieźć cię gdzieś? I tak muszę wracać na komisariat.- Ruszyłem w kierunku ducati.
- Ja też muszę na chwilę tam wpaść.- Podałem jej kask i pomknęliśmy.


***

W sobotę zadzwoniła do mnie Elena z dziwną ( jak na nią) propozycją.
-Hej Joe! Wpadniesz dziś do mnie na seans filmowy? Będzie też Airis. - Brzmiała dość miło,aż z początku nie mogłem skojarzyć z kim rozmawiam.
-Elena? Nie pomyliłaś czasami numerów? Dobrze się czujesz?- Byłem w lekkim szoku.
-Nie... Mówię serio. Mam kilka dobrych horrorów i chcę miło spędzić czas z moją siostrą i jej przyjacielem. - Co to się dzieje? Chyba świat stanął na głowie.
- No d-dobra. - Zawahałem się. - O której wpaść?
-Wieczorem, tak około 19, pasuje? 
-Ok. Będę.- Odparłem krótko.

***

Nadal byłem w szoku. Po pierwsze Elena zaprosiła mnie na seans filmowy, a po drugie ona się UŚMIECHAŁA. Z tego wszystkiego to nawet ten śnieg w środku września mnie nie dziwił. Byłem ciekaw, kiedy Airis się pojawi. Jednak na razie wkroczyłem w głąb mieszkania. W kominku wesoło palił się ogień. Od razu zrobiło mi się cieplej. Z kuchni dochodziły smakowite zapachy. Rozległo się pukanie do drzwi. Chyba przyszła Airis. Ale moim oczom ukazał się mężczyzna, a nie moja białowłosa przyjaciółka.
-Joe to jest Barry. Barry to Joe.- Elena dokonała prezentacji.
-Cześć. - Podałem rękę na powitanie.
-Witaj. - Uścisnął mi dłoń. Dziwne. Wyczuwałem od niego, że był Morthewiem, ale nie miał skrzydeł. Na tym świecie jest zbyt wiele tajemnicy, by móc wiedzieć wszystko. Usiadłem sobie na kanapie, gdy zaraz ponownie rozległo się pukanie. Elena poszła otworzyć drzwi. Nagle owiał mnie lodowaty podmuch. Spojrzałem, czy dziewczyny zamknęły już drzwi. Były zamknięte. Ten chłód bił od Airis, która była lekko roztrzęsiona. Podniosłem się.
-Hej, wszystko w porządku? Strasznie dzisiaj zimna jesteś... - Spojrzałem na białowłosą zaniepokojony. Elena także spoważniała.
[Elena?Airis?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz