Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

20 sierpnia 2015

Od Joe'go c.d. Eleny

Weszliśmy z Barry'm do mojego mieszkania.
-Rozgość się. - Wskazałem ręką na niewielki salon. - Ja nakarmię Freda i poszukam czegoś mocniejszego.
-Jasne.- Mężczyzna usiadł w starym fotelu i przyglądał się temu, co robię. Wyjąłem z lodówki, lekko przyklapnięty liść sałaty, pokruszyłem go i włożyłem do żółwiego terrarium.
-Smacznej zieleninki Fred!- Pogładziłem palcem skorupę mojego gadziego przyjaciela. Zwróciłem się do swojego braku z trunkami, z którego bardzo rzadko zdarzało mi się korzystać. Po prostu nie miałem czasu, albo okazji. Zerknąłem na równy rząd przeróżnych alkoholi.
-Może być whisky?- Spojrzałem przez ramię na Barry'ego. Kiwnął głową na potwierdzenie. - Szkocka, czy bourbon?
-Szkocka.- Jak szkocka to tylko Johnnie Walker. Wyjąłem butelkę złocistego płynu z barku i zabrałem po drodze dwie szklanki. Polałem i dodałem kostek lodu, których zapas z jakiegoś powodu zawsze miałem w zamrażalce.
-No to pijemy! - Uśmiechnąłem się szeroko do Barry'ego i stuknęliśmy się lekko chłodnymi, szklanymi naczyniami. Rozmawialiśmy na różne tematy i popijaliśmy kolejne porcje szkockiej. Po wypiciu już którejś kolejki z rzędu, zacząłem się czuć dziwnie. Było mi lekko, ale z drugiej strony zebrało mi się na zwierzenia.
-Fiesz co Barry? - Powoli zaczynałem seplenić.
-Cho? - Mój towarzysz do kieliszka też już był nieźle wstawiony.
-Pofiem ci, taag szczesze, że ... - Zrobiłem pauzę, bo to co miałem właśnie wyznać wyleciało mi z głowy. - Że ja to chyba kofam Airis. - Barry nachylił się do mnie i klepnął w ramię.
-No to stary, czemu jej tego nie pofwiesz ?
-Alee jak? - Zrobiłem smutną minę. - Jej thutaj nie maa...
-Patrz, to jest telefon i możesz do niej zadzwonić.- Podał mi mój telefon komórkowy.
-Dobry pomysł. - Spojrzałem na niego z podziwem, jakby odkrył Amerykę. - Kofam cię Barry! - Kolega skrzywił się i odsunął ode mnie.
-Ej, może pijany jestem, ale to nie oznacza, że będę słuchać takich pedalskich wyznań.- Westchnął.
-Sorry, kolego. To nie tak miało zabrzmieć. - Zamachałem rękoma w jakimś dziwnym geście. Skupiłem się na wybraniu numeru Airis i zacząłem dzwonić. Po 5 sygnałach usłyszałem pocztę głosową, więc się rozłączyłem.
-Barry, ona nie odbiera. - Patrzyłem się głupio w ekran telefonu.
-Może dlatego, że jest noc i śpi? - Zauważył dość rozsądnie.
-Masz rację. Zadzwonię jeszcze raz. - Jak powiedziałem, tak i zrobiłem. Po trzech sygnałach usłyszałem zirytowany pomruk.
-Joe? Czego chcesz o tej porze? - Chyba ją naprawdę obudziłem.
-Airis ja fcę ci soś pofiedzieć...- Jak na złość zacząłem się strasznie seplenić.
-Jesteś pijany! Nie mam zamiaru z tobą gadać. - Westchnęła zirytowana. - Żegnam.
-Kocham cię. - Wyrzuciłem z siebie.Woow, nawet się udało ładnie powiedzieć, ale odpowiedziało mi już tylko głuche pykanie przerwanego połączenia.
-Pofiedziałeś? - Barry spojrzał na mnie zainteresowany.
-Tag, ale chyba nis s tego. - Wzruszyłem ramionami. - Fkurzyła się, że ją obhudziłem.
-Oj nie martf się będzie dobfrze. - Mężczyzna poklepał mnie po plecach i podsunął kolejną szklankę ze szkocką. Piliśmy dalej.
***
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy, tępo pulsującym i rozsadzającym mi czaszkę. Spróbowałem się podnieść, ale coś ciężkiego mnie przygniatało. Jakieś zwłoki?! A nie to tylko Barry.
-Co ty tutaj robisz Barry?! - Wrzasnąłem w ciężkim szoku i skrzywiłem się z powodu hałasu, jaki podniosłem.
-Zamknij się. - Burknął cicho. - Głowa mnie boli.
-Co my robiliśmy? - Film urwał mi się w trakcie sączenia szkockiej. Nic nie pamiętałem.
-Piliśmy i nic więcej, jeśli o to się pytasz. - Mężczyzna zwlekł się ze mnie i powoli ruszył do drzwi.
-Gdzie idziesz? - Nadal byłem zdezorientowany obecną sytuacją. Na szczęście miałem na sobie wygniecione i zmiętoszone ciuchy. Czyli nic po między naszą dwójką się nie działo. Uff... Nie, żebym miał coś do homoseksualistów, ale zakładam, że Barry'emu taka pijacka "igraszka" też byłaby w niesmak.
-Wracam do domu. - Powiedział. - Dzięki za dobrą whisky. - Rzucił przez ramię i wyszedł. Podniosłem się i poszedłem pod prysznic. Kiedy się odświeżyłem, stwierdziłem, że potrzebuję natychmiast zakupów w spożywczaku. Nie wiem, czy przejażdżka ducati w moim aktualnym stanie byłaby najlepszym rozwiązaniem, więc postanowiłem się przejść. Ubrałem się ciepło i wyszedłem na mroźne powietrze. Dotarłem do spożywczaka, kupiłem kilka niezawodnych na kaca przedmiotów i ruszyłem w drogę powrotną. Po drodze mijałem sklep dziecięcy, z którego, o dziwo, wyszła Elena z małą kosmitką na rękach. Kobieta była dziwnie podekscytowana.
-Hej Elena! Co ty taka cała w skowronkach? - Pomasowałem skronie. Mój kac będzie musiał chwilę zaczekać, zanim się go pozbędę.
[Elena? Airis?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz