Dzięki temu całemu zamieszaniu z Sarą, mogłem na parę dni wrócić do domu i uzupełnić swoją niekompletną garderobę. Przynajmniej zacząłem wyglądać, jak człowiek, a nie jakiś dziwak. Moja matka siedziała w jednym z pokojów gościnnych przy dziewczynie, do którego niedawno weszła Merry. Spojrzałem na Stefana, który kiwał się, jak zwykle na moim ramieniu. Patrzył na mnie stanowczo.
-No dobra, pójdę do nich. - Prychnąłem pod nosem i pociągnąłem za klamkę. W pokoju panował grobowy nastrój.
-Co z nią? - Spytałem cicho wskazując na nieprzytomną Sarę.
-Jest w zaawansowanej śpiączce. Zaklęcie typu D. - Odparła moja rodzicielka.
-O kurde, to kiepsko.- Gwizdnąłem. Merry i matka spojrzały się na mnie z naganą w oczach. - No co? Naprawdę mi przykro.
-Nie wiem, jak rzuciłam to zaklęcie, a mam je teraz odwrócić... To po prostu niewykonalne. - Białowłosa się załamała.
-Spokojnie. Znajdziemy na to jakiś sposób. - Moja matka pogładziła ją pocieszająco po plecach.
-Właśnie, coś się poradzi. - Próbowałem poprawić swój wizerunek zimnego drania. Rodzicielka spojrzała na mnie z błyskiem w oku.
-No jasne! - Klasnęła w dłonie. - Amadeuszu, pomożesz Merry opanować to zaklęcie i rozwikłać ten problem. Na ten czas możecie zostać tutaj, bym mogła wam w razie czego pomóc.
-Dobry pomysł! - Merry pochwyciła entuzjazm mojej matki mimo , że znała moje umiejętności magiczne, ale raczej ich brak.
-Czy ja wiem?- Zerknąłem na nie niepewnie. - Może Luzia, by się lepiej nadała?
-Lu ma swoje sprawy i swoje życie, a Merry i Sara to twoje znajome, więc ty się tym zajmiesz. - Odparła twardo.
-Eh, niech będzie. - Wzruszyłem ramionami i wbiłem wzrok w nieprzytomną dziewczynę. Coś czuję, że trochę nam się zejdzie.
[Merry?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz