Zatrzymaliśmy się w chmurach nad ratuszem. Seion odwróciła pysk i spojrzała na nas, a po chwili sam usłyszałem w głowie jej głos.
- Jeśli podlecę bliżej, to mnie zobaczą, bo jestem zbyt duża. Musicie ze mnie zaskoczyć na dach. Spokojnie, złapię was.
Te ostatnie słowa jakoś do mnie nie trafiły, bo niby jak miała nas złapać, skoro jest zbyt duża. Spojrzałem na nią pełen wątpliwości, ale w tej samej chwili uścisk za mną zelżał i Merry zeskoczyła ze smoka. William, który nie miał zamiaru być gorszy, oczywiście zaraz skoczył w ślad za nią, więc ja, siłą rzeczy, też zsunąłem się z miękkiego grzbietu.
Gdy zaczęliśmy zbliżać się niebezpiecznie blisko stromego dachu, nagle poczułem, jakby jakiś strasznie mocny podmuch cisnął mną w stronę drugiej wieżyczki. Uderzyliśmy w dachówki dość boleśnie, ale zdecydowanie przeżyliśmy. Natomiast Seion, już w swojej ludzkiej formie, delikatnie opadła obok nas.
- No~! - rzekł William szeptem, wyraźnie zadowolony - To jest przydatny człowiek.. - spojrzał na Shooter - ..nie tak jak to tu..
- Wchodzimy oknem? - Seion zsunęła się do krawędzi dachu, a potem zwisła na jego krawędzi i zaczęła oglądać wieżę - Bo tu jest takie małe coś.. wygląda na strych.
- Jasne.. - William właśnie też miał tam zeskoczyć gdy nagle dachówki obok nas zaczęły pękać z trzaskiem, a powietrze zrobiło się ciężkie od zapachu ołowiu.
- Idioci! - warknęła Shooter, patrząc w niebo - Strzelają do nas! Przy wszystkich! Mówiłam, żebyśmy zrobili wejście jak terroryści, ale nie, bo trzeba po cichu, bo trzeba staroświecko!
- Zamknij się, pieprzona gnido! - William zsunął się z dachu i zawisł obok Seion, która rozpaczliwie kopała okno, chcąc szybko uchylić się z pola strzału. - Daj mi to..! - krzyknął, a kobieta przesunęła się dalej od okna, tym czasem chłopak użył pełni swojej siły i roztrzaskał okno - Włazić! - rozhuśtał się i wskoczył do środka, tak samo Seion.
Mi natomiast zmieszało się w żołądku na samą myśl takiego manewru, ale nie chciałem zostać zastrzelony, więc dołączyłem do Shooter i wpakowałem się przez strzaskane okno do środka. Przeciwna drużyna najwidoczniej zrezygnowała z ostrzeliwania nas, ale za to usłyszeliśmy kroki na dachu.
- Wariaci! - pisnęła Merry - Przecież nie możemy się tutaj bić, zrobimy straszny hałas!
- Nagle zaczęło zależeć ci na ciszy..?! - warknął William zdenerwowany - Trzeba stąd uciekać, zanim ci amatorzy tu dotrą.
- Zamknijcie się, proszę. - rzekła Seion spokojnie, otwierając klapę w podłodze - Jesteśmy w środku sufitu, możemy stąd zeskoczyć. Tylko to wygląda na jakiś korytarz..
- Skaczemy! - Shooter i Will wpadli w dziurę niemal jednocześnie, zderzając się w locie i boleśnie upadając na ziemię. - Kurwa...
- Phantom..? - kobieta spojrzała na mnie, a ja wziąłem przykład z poprzedników i zeskoczyłem na ziemię. Za mną wylądowała Seion i użyła swojego wiatru, by zamknąć klapę za nami.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz