Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

14 sierpnia 2015

Od Gabrielle c.d. Jeremiasza

Jeremiasz wyglądał na przybitego. Zaczął się snuć po sklepie z jakąś szmatką i przecierał gabloty ze słodyczami. Zrobiło mi się go żal. W sumie ta przejażdżka na smoczym grzbiecie brzmiała kusząco. Zawsze mogłam spowodować, że "rozpłyniemy się mroku".
-Zostaw to...-Wyrwałam mu szmatkę z ręki. - Przemieniaj się w smoka. Polatamy sobie jednak.
Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony.
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale". Lecimy. Tylko będziesz musiał wznieść się wysoko,żebyśmy się za bardzo nie rzucali w oczy.- Podeszłam do drzwi.
-Ok.- Odparł niepewnie i wyszedł na nocne powietrze.- Kiedy będę w postaci smoka, możemy się porozumiewać telepatycznie. Wystarczy,że będziesz przekazywać mi swoje myśl.
-Niech ci będzie. Przynajmniej nikt nas nie będzie słyszał.- Wzruszyłam ramionami. Błysnęło i przede mną srebrzysto-biały, chudy i długi smok. Jeremiasz był olbrzymi.
-Wow. Nieźle wyglądasz. Ale gdzie masz skrzydełka,czy coś w tym stylu?-Pomyślałam,żeby sprawdzić,czy nasza komunikacja będzie sprawna.
-Jestem lungiem, mi niepotrzebne są skrzydła.-Prychnął, aż z nozdrzy uleciały kłębki pary. - Wskakuj na grzbiet. - Wystawił przednią łapę, po której sprawnie się wspięłam. Jego ciało było pokryte łuskami, które obrastał delikatny meszek? Może puch? Nie wiem co, ale było to bardzo miękkie.
-Ale ty jesteś milusi w dotyku, jak przytulanka. - Pogładziłam go po grzbiecie.
- Przestań, to trochę łaskocze. - Gwałtownie się poruszył, aż ziemia lekko się zatrzęsła. Dobra muszę spoważnieć, bo inaczej źle to się skończy. Objęłam nas mrokiem. Kosztowało mnie to wiele mocy. To przez spore rozmiary smoczego ciała Jeremiasza. Długo tak nie wytrzymam.
-Leć szybko, jak najwyżej.-Gdy tylko o tym pomyślałam, Jerek wzbił się szybko w powietrze. Wzlecieliśmy ponad chmury i tutaj, gdzie byliśmy skryci za ciemnymi obłokami, uwolniłam nas z mroku. Na szczęście noc była pochmurna.
-Ale przyjemnie. Dawno nie byłem w tej postaci... - Jeremiasz westchnął po smoczemu.
-Nie było sensu sprzątać,ani jeść te lizaki. Takie latanie jest dużo lepsze na zły dzień. - Odparłam.
Lecieliśmy tak w cudownej ciszy nocnej, gdy nagle mignął mi jakiś cień. Zaniepokoiłam się.
-Jeremiasz uważaj... -Ostrzegłam smoka.  Jednak w tej chwili poczułam jak coś ciężkiego mnie przygniata. Zdążyłam jedynie zauważyć potężne, ciemne skrzydła i mundur z jakimś napisem. Chyba "Odział specjalny", ale nie byłam pewna. Mężczyzna zaczął się ze mną szarpać na grzbiecie Jeremiasza. Był ode mnie silniejszy, pomimo, że byłam w swojej demonicznej postaci. Jak na złość, nie miałam przy sobie swojej włóczni, która została u Jerka w sklepie. W końcu poczułam jak silny cios trafia mnie w brzuch i spycha mnie ze smoka. Nie zdążyłam się niczego złapać i zaczęłam spadać w dół. Znajdowałam się jakiś kilometr nad powierzchnią ziemi. Gdybym spadła, to raczej niewiele by ze mnie zostało. Ujrzałam jedynie, jak skrzydlata postać odlatuje w nieznanym mi kierunku.
-Jeremiasz! Spadam! - Wydarłam się.
[Jeremiasz? Ten gościu, co zaatakował to w zamyśle jest od Genowefy ;)]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz