Wyszliśmy w ciemną noc. Dookoła wirowały miliony płatków śniegu. Było bardzo zimno. Atmosfera między nami rozluźniła się, jednak nadal wyczuwało się niewielkie napięcie. Elena zachowała się strasznie wnerwiająco. Ale cóż, może taka już jest.
-Odwiozę cię do domu. - Oznajmiłem, ale obawiałem się, że nie będzie to możliwe w taką zamieć. I miałem rację. Śnieg zasypał mój motor, tak, że nie mogłem go wyciągnąć z zaspy. Dodatkowo na ulicach zalegała gruba warstwa białego puchu.
- Chyba jednak nie zawieziesz. - Airis zrobiła smutną minkę.
- Niestety, ale zawsze mogę cię odprowadzić w bardziej tradycyjny sposób,czyli na pieszo.- Uśmiechnąłem się przepraszająco i wyciągnąłem zachęcająco dłoń. Kobieta chwyciła ją i wolno ruszyliśmy.
- Wszystko jest zasypane śniegiem, ledwo poznaję budynki.- Białowłosa rozejrzała się po okolicy.
- Faktycznie.-Pokiwałem powoli głową.-Mam nadzieję, że jakoś dotrzemy do twojego domu.
-Wiesz, to przecież tylko śnieg, damy radę. -Uśmiechnęła się niepewnie. Okolica zaczęła wydawać mi się całkiem obca. Otaczały nas białe bryły śniegu, które przykryły wszelkie dobytki architektury. Na ulicach było biało i pusto. Śnieżyca rosła w siłę. Oboje byliśmy cali oblepieni płatkami śniegu. Spojrzałem na moją towarzyszkę.
-Nie wiem, jak ty, ale ja nie mam bladego pojęcia, gdzie my się znajdujemy ani dokąd idziemy.
- Joe... Ja chyba też się pogubiłam. - Airis pociągnęła nosem. - I jest mi zimno, bo ciuchy na mnie przymarzają, pomimo, że wyciszyłam moc.
- Mi też nie jest najcieplej. -Nie czułem palców u rąk i nóg. Osłoniłem dziewczynę od wiatru swoim ciałem. Byłem od niej trochę większy, więc zawsze coś.
-Możesz swoimi wyostrzonymi zmysłami nas doprowadzić do domu?- Airis spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.
- Przepraszam, ale nawet najlepszy wzrok nie przebije tego śniegu, a węch na nic się zda, skoro wszystko jest skute lodem. -Wzruszyłem ramionami. Dojrzałem za to jakieś drzwi, które nie były zasypane przez śnieg, bo znajdowały się w jakimś zakątku.
- Patrz, tam jest jakieś pomieszczenie. Moglibyśmy tam przeczekać tą zamieć. - Kobieta spojrzała się na mnie sceptycznie.
-A jak ktoś tam mieszka? - Nie podzielałem jej obaw. Nie wyczuwałem by ktoś tam był. Szarpnąłem mocno klamkę. Drzwi ani drgnęły. Uwolniłem więcej siły szarpnąłem jeszcze mocniej. Tym razem odpuściły i głośno skrzypiąc ukazały ponure wnętrze. Pusto.
-Wchodź. -Zapraszającym gestem wskazałem Airis wejście. Nieufnie wkroczyła na stare deski podłogowe. Dołączyłem do niej. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było żadnego pieca ani paleniska. Poza tym nie mieliśmy zapałek.
- Ale tu zimno. -Airis trzęsła się jak osika.
- Musimy się jakoś ogrzać. - Rozmyślałem nad sposobem rozgrzania naszych organizmów.
- Co ty nie powiesz.- Białowłosa westchnęła z ironią.
- Mam pomysł, ale... Może ci się średnio spodobać. -Zacząłem niepewnie.
-Dajesz, zrobię wszystko, byle tylko nie zamarznąć.- Airis chyba naprawdę przemarzła do szpiku kości.
- Musimy się rozebrać. - Dziewczyna opadła szczęka. - Znaczy tylko do bielizny. - Pośpieszyłem z tłumaczeniem, ale nie za bardzo ją to przekonało.
- I co to da?- Jej mina wyrażała zwątpienie.
- Kiedy się przytulimy to ogrzejemy sie nawzajem ciepłem własnych ciał, a poza tym nie będziemy mieli na sobie mokrych ubrań, które dodatkowo wyziębiają organizm. - Postarałem się, by zabrzmiało to jak udowodnione naukowo stwierdzenie.
- Niech ci będzie. Jak tak bardzo chcesz sobie popatrzeć na kobietę w samej bieliźnie ... - Ona ze mnie kpiła.
- Phi, myślisz, że nie widziałem kobiety w samych majtkach i staniku? -Prychnąłem. - Nie będziesz pierwsza.
Naprawdę widziałem już sporo kobiet bez ubrań (kilka związków,przelotne znajomości itp.) , jednak kiedy Airis z trudem zdjęła przymarznięte ciuchy, zalała mnie fala gorąca.
- A ty co tak stoisz i się gapisz?Rozbieraj się! - Dziewczyna była chyba lekko skrępowana, bo uroczo się zarumieniła. Zdjąłem ciuchy i zostałem w samych bokserkach. Położyliśmy się obok siebie w niewielkiej odległości, nadal będąc skrępowani. Jednak dzięki temu zrobiło mi się cieplej. Nie wiem, jak z Airis, ale po chwili dziewczyna równo oddychała. Zasnęła. Przygarnąłem ją do siebie,by nie zmarzła. Chyba Barry miał rację, że się w niej zakochałem. Ale nadal jakoś nie mogłem sobie tego uświadomić.
[Airis? Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko takiej metodzie na ogrzanie się? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz